#042 | Niebieskie słońce i wystąpienia publiczne
8 września 2021Czego nas uczy niebieskie słońce w kontekście prezentacji? Jak obraz wspiera komunikację? Czy poza Power Poinetem jest jakieś wizualne życie w prezentacjach?
Odcinek jest zbiorem podpowiedzi, porad i inspiracji jak wzmocnić przekaz angażując wzrok odbiorcy. Pojawiają się w nim tematy związane z klasyczną wizualizacją (czytaj slajdami), rysunkami, mową ciała (którą widać, więc jest „obrazem”), pracą z przestrzenią i gadżetami.
Na koniec zapraszamy do naszego sklepu rysowienie.pl, w którym dzielimy się filmami i prezentacjami, które nam pomagają na scenie i na szkoleniach.
A po napisach końcowych chwalimy się naszymi wizualnymi wpadkami.
Zapraszamy do słuchania i komentowania.
Ania i Maciek
podcast@opowiedz.to
Posłuchaj
Obietnice z odcinka
Powiązane podcasty:
#009 | Zobacz co mówię! Myślenie wizualne w komunikacji | O patrzaniu w komunikacji 🙂
#030 | Fakty i mity o slajdach w prezentacji | O punktatorach, buletach, napisach i śmierci przez power Pointa
Inne takie:
Fundacja Dobra Porażka podcast | O tym, jak wykrztusić z siebie porażkę
Rysunek – Oko autorstwa Em
Foto – UFO na flipcharcie
Foto – Kot co się mościł i szeleścił podczas nagrywania
Nasz sklep z prezentacjami i filmami:
Rysowienie.pl | Sklep, w którym kupisz prezentacje i filmy na swoje szkolenia, lekcje, wykłady czy prelekcje.
Na koniec BOMBA – jesteśmy na Youtube
Chcesz zobaczyć, kto do Ciebie mówi? Zobacz podcast na Youtube
Bez cięć, z zaskoczeniami na twarzy, zmieszaniem i innymi nieprzewidzianymi sytuacjami 🙂
Zapraszamy
Odcinek do poczytania
[Ania], [Maciek] Dzień dobry.
[Maciek] O, razem wyszło. Cudownie!
[Ania] Jakbyśmy się umawiali.
[Maciek] w 40, w 42, Aniu, drugim, bo liczenie było ciężkie, odcinku naszego podcastu dla tych, którzy mówią do ludzi. Którym jest, myślę, że może być, pełen spontaniczności i zaskoczeń, bo nagrywamy po blisko dwumiesięcznej przerwie…
[Ania] Po wakacjach.
[Maciek] …nagraliśmy trochę przed, tak przed wakacjami, żeby to szło. Sierpień sobie zrobiliśmy urlopy, a teraz wracamy. No ja przyznam, mogę powiedzieć za siebie, że czuję taki dreszcz emocji i gdybym był psem, to bym merdał ogonem. O, tak bym to ujął w słowach, jeśli chodzi o emocje, a Ty, Aniu?
[Ania] No, ale psy w nerwach robią zupełnie inne rzeczy niż merdają ogonem. Ale to nie jest temat na podcast.
[Maciek] Ale nie, bo to są takie nerwy, nerwy połączone z radością, nerwy z radością.
[Ania] A, radosne. Dobra.
[Maciek] Więc…
[Ania] Dobra.
[Maciek] Czyli pewnie bym merdał i szczerzył i nie wiadomo by było, czy ugryzę, czy się połaszę. A Ty jak po takiej przerwie przed mikrofonem i kamerą? O czym zaraz.
[Ania] No właśnie, chciałam powiedzieć, że tam, wiesz, pal licho mikrofon, bo tutaj można szybko. No ale zdecydowaliśmy się z dwóch powodów. Po pierwsze, że są możliwości a po drugie, dlatego, że my dzisiaj o kwestiach wizualnych w wystąpieniach publicznych, no i się zdecydowaliśmy, żeby się nagrywać też na video. Ja jestem, jak zawsze, podekscytowana i słyszę, że stukam zegarkiem, więc się zacznę rozbierać, ale tylko z zegarka i jestem zwarta i gotowa, żeby powiedzieć o…
[Maciek] Podłożymy może pod to jakąś muzyczkę potem w studio.
[Ania] Hahahaha…niee. Trzy rzeczy, o których dzisiaj chcemy powiedzieć. No, pierwsza związana z tym, że nagrywamy 2 września, co oznacza, że dzieci dzisiaj wreszcie poszły do szkoły. I jeszcze nie wybiegły. Jeszcze nie wróciły, więc można na spokojnie. No ale w tej szkole, dzieciom się dzieją różne krzywdy i my o tych krzywdach, jak dzieci chronić przed tym, żeby nie bały się rysować niebieskiego słońca i żeby nie zabijać w dzieciach kreatywności, która później się przydaje w wystąpieniach publicznych, jak się jest dużym człowiekiem. To po pierwsze.
[Maciek] To pierwsza rzecz, druga rzecz, to już dorośniemy w trakcie naszego podcastu i przeskoczymy ze szkoły do tego życia dorosłego, gdzie mówimy do ludzi, czasami publicznie, czasami wspierając się różnymi urządzeniami, które mają nam pomóc w tym przekazie. No i najczęściej wybór ogranicza nam się do Power Pointa, a my chcemy właśnie pokazać, że wystąpienia publiczne i ta cała oprawa wizualna, która im towarzyszy, to nie tylko Power Point. Są alternatywy i rozwiązania i temu chcemy poświęcić chwilę uwagi. I trzecia rzecz, Aniu.
[Ania] Też chwila uwagi. No i teraz się zastanawiam, czy to świat dorosły czy dziecięcy, myślę taki pomiskowany, bo my spełniamy swoje marzenie, uruchamiamy sklep, a w tym sklepie prezentacje do wykorzystania, zarówno w szkole, jak i w świecie trenerskim i doradczym. No i o tym chcemy dzisiaj poopowiadać, o tych prezentacjach, jak my możemy pomóc, jak nasz sklep i produkty w nim mogą pomóc mówić do ludzi, o ludziach i po ludzku.
[Maciek] Czyli mówiąc wprost odcinek jest sponsorowany przez literkę „r”, “r” jak Rysowienie, który jest słowem związanym ze sklepem, ale to zostawiamy na koniec, żebyś mógł/mogła świadomie podjąć decyzję, że na ten moment z nami zostaniesz. No oczywiście po dżinglu coś z odsłoniętego życia prywatnego, bo to podobno dla niektórych też ciekawe. A teraz eksperyment w studiu, w którym pracujemy, zobaczymy, czy wystartuje dżingiel naszego podcastu. A zatem…
[Lektor] Podcast dla tych, którzy mówią do ludzi. Zapraszają Anna Kędzierska i Maciek Cichocki. Opowiedz kropka to.
[Maciek] Także tego, dla tych, którzy zdecydują się skorzystać z YouTuba i obejrzeć to nagranie, a nas nie znają, to podpowiem, że Anna Kędzierska jest w okularach, a Maciej Cichocki jest w słuchawkach, bo może ciężko będzie odróżnić, więc to tak… w takich dużych słuchawkach, w takim hełmofonie tak żebyście wiedzieli, kto z nas kto. No to tutaj taka podpowiedź.
[Ania] No, taki zestaw: Teletubiś i sowa. To my. Hehehehe.
[Maciek] Yhy.
[Ania] No to teraz już oficjalnie, Maciek. Dzień dobry.
[Maciek] Aniu.
[Ania] Maćku.
[Maciek] Tak. Oficjalnie, na galowo, na stojąco i ja w koszulce ocieplające wizerunek, bo żona stwierdziła, że trzeba ocieplać, więc ocieplam różem.
[Ania] Ja w kuroniówce, bo do pracy, dobra no.
[Maciek] Mmm…
[Ania] No dobra, już.
[Maciek] Bo mnie jedno pytanie, wiesz co… No nie jest tajemnicą, że jakiś tam zarys sobie odcinka robimy, ustalamy te 3 punkty, o których chcemy powiedzieć, a potem płyniemy jak ta wartka rzeka. No i czasami meandry tej rzeki nas samych zaskakują.
[Ania] To prawda.
[Maciek] Narzuciło mi się takie pytanie, bo przypomniało mi się, jak parę lat temu siedziałem z córą w jakimś hotelu, zrobiliśmy taki wyjazd we dwoje. Basen, te sprawy. Stwór jest wodny, więc ona była przeszczęśliwa, no i wiadomo, że dziecko i basen równa się wzmożony apetyt, nawet w przypadku niejadka, więc z tego basenu często wędrowaliśmy na stołówkę. No i oczekując na posiłki rysowaliśmy, bo Emilka uwielbia rysować. Ja byłem na etapie, wiesz, bikablowskich ludzików, to się fajnie to rysowało, więc mogłem zaimponować młodej damie, że tam parę kresek i jestem fafarafa. Ona robiła to po swojemu. I pamiętam wtedy taką ojcowską potrzebę, chęć powiedzenia: “Słońce, ale zobacz, możesz zrobić tak”. No ja tam, Szkrabie, bo tak najczęściej mówię do małej, “Szkrabie zrób tak”. I już oczywiście mój zawodnik, mój taki człowiek, który od razu generuje rozwiązania, ten mój wewnętrzny, chciał z taką podpowiedzią do córki spieszyć i nagle poczułem takie, wiesz, takie szarpnięcie jakby mi ktoś ściągnął lejce. I te lejce to była Twoja przypowieść o tym…
[Ania] Hyhy
[Maciek] …co się dzieje, jak dziecko nie może mieć niebieskiego słońca.
[Ania] Yhmmm
[Maciek] Dlatego Ciebie wywołam do tablicy w tym pierwszym temacie, bo pamiętam, że dla mnie to, co wtedy od Ciebie usłyszałem, to było przy okazji jakiegoś szkolenia, było o tyle uderzeniem, że sam sobie zdałem sprawę, że niestety to… no mam nadzieję, że mogę powiedzieć: robiłem.
[Ania] I że już nie robisz. I że już pozwalasz dziecku rysować tak jak chce.
[Maciek] Jak to jest? No, mam nadzieję. Nie mnie o to pytać, to trzeba by… No wiesz, dziecko już jest… więc jak skończymy tą opowieść, to pokażę dzieło z zeszłego roku mojego dziecka rysunkowe, co myślę, że będzie takim też wizualnym dowodem, a dla tych, którzy słuchają, oczywiście podepniemy to pod odcinkiem, że warto czasami puścić ten, tą kreatywność, bo prowadzi do… A to po prostu pokażę.
[Ania] Aha… A najpierw ta opowieść zmieniająca świadomość. No rzeczywiście jest tak, że my jako ludzie dorośli, najpierw z tej perspektywy, przywykliśmy do jakiegoś widzenia świata. Do tego, że trawa jest zielona, słońce jest żółte, drzewo na dole jest brązowe. Ci co są po psychologii to wiedzą, że dobrze, jeśli na rysunku to drzewo nie ma dziupli, bo to oznacza jakąś tam traumę z dzieciństwa. No korona drzewa też jakoś tam musi wyglądać i tak dalej. No a wszystko zaczyna się dosyć wcześnie, kiedy dziecko po raz pierwszy chwyta za kredkę i niekoniecznie udaje się z nią od razu do kartki, ale czasami też się ściana przydaje, no i robi takie mazajstwa. Na tyle, na ile ta merytoryka, motoryka mała, czyli ruch ręki, mu pozwala, no coś tam sobie marze. Potem w drugim kroku zaczyna rysować głowonogi, czyli rysuje mamusię, która trochę wygląda tak jak ziemniak, nie? No ma taki duży brzuszek, z tego wyrastają nogi jak z pająka i: “mama”. Jest całe szczęśliwe. No a potem…
[Maciek] No ale wiesz, tak sobie teraz myślę, że to to może być całkiem oczywiste, bo jak patrzysz na mamę z perspektywy raczkowania na ziemi.
[Ania] No dobrze, można tak wyglądać, hahaha.
[Maciek] No, to ona, nie ubliżając w żaden sposób mamie, może trochę wyglądać jak taka bulwa, nie? Więc może to jest rzeczywiście taka perspektywa i taki widok.
[Ania] I wtedy jest, wiesz, taki pierwszy moment, kiedy dziecko przychodzi ze swoim dziełem z przekonaniem, że oto odwzorowało coś, co widzi, tak jak to widzi, tak jak potrafi, no i rodzic dostaje taką pierwszą okazję od życia, żeby pokazać dziecku, jak świat wygląda naprawdę. No i wtedy ta mama bierze i mówi: “No śliczna jestem, ale zobacz, ale ja mam jeszcze główkę. Mamusia nie ma samego brzuszka, trzeba tutaj mamusi dorysować główkę”. No i dostaje taką pierwszą dziecko informację: “No rysujesz dobrze, ale wiesz co, no nie do końca dobrze”. No potem jak już umie narysować główkę z brzuszkiem…
[Maciek] Albo: “zastanów się nad sobą”
[Ania] No dokładnie, to potem dostaje informację: “No śliczna jestem, ale zobacz, mamusia jak chodzi na co dzień do sklepu, to nie ma pępuszka na wierzchu. Tu trzeba mamusi dorysować ubranko”. No potem idzie do szkoły i rysuje słońce, które jest niebieskie. No bo właśnie ma taką wizję albo czakra gardła się otworzyła i właśnie ten kolor niebieski jest w jego życiu dominującym. A pani mówi: “Ależ Jasiu… niebieskie słońce, nie, nie słońce musi być żółte, żółte. 3 +. Następnym razem narysuj słońce żółte”. No a potem przychodzi taki Jan na szkolenie z myślenia wizualnego i mówi, nie umiem rysować. No dlaczego? No bo ci dorośli, których spotkał w życiu, mówili mu, że on rysuje nie tak, jak się powinno. No a jak się powinno? No właśnie i to jest to pytanie, z którym zostałam, bo nie wiem, jak się powinno. Ale na pewno słońce może być niebieskie.
[Maciek] No, to czyli z perspektywy te…
[Ania] No i teraz sprawdzam, co z tą historią chcesz zrobić moją?
[Maciek] Znaczy, ja miałem pokusę podpowiadać i poprawiać, oczywiście w tak zwanej dobrej intencji, czyli tutaj stanąłem po stronie tej pani/pana od plastyki, którzy chcieli doradzać. I rzeczywiście, no ta historia, którą powiedziałeś ściągnęła mi lejce, bo mi uświadomiła, że wiesz… No powiem teraz może coś niepopularnego, no my pracujemy z ludźmi dorosłymi jako trenerzy i czasami, jak widzę pewne moje zachowania jako rodzica wobec dzieci, to odpowiadam sobie na pytanie, dlaczego potem z takimi zjawiskami się mierzę na sali szkoleniowej już z dorosłymi? No to są ciągi logiczno-przyczynowe, a rzeczywiście pojawia się coś takiego, że tak z jednej strony i – to też wiem od Ciebie – to jest takie oczywiście uproszczenie i tutaj specjaliści pewnie od mózgu nas zjedzą i bardzo dobrze. Zachęcamy do polemiki z wytykaniem nam błędów w komentarzach, jak najbardziej, jeżeli takowe się pojawią. Około 60% bodźców, które my przetwarzamy z otaczającego nas świata, to są bodźce wizualne. Więc, jeżeli myślę sobie o efektywnej komunikacji, o tym, że chcę coś komuś powiedzieć, wytłumaczyć, chce do kogoś dotrzeć, zainspirować go albo skłonić go do tego, żeby coś zmienił, no to nie stać mnie na luksus zignorowania 60% potencjalnych ścieżek dostępów do jego szarej masy, do jego umysłu, a co za tym idzie, albo nawet do jego emocji, co ważniejsze. Bo obraz bardzo szybko, ponieważ jest bardzo szybko przetwarzany, to bardzo szybko oddziałuje na emocje. No jedynie szybszy tutaj jest węch, jest o tyle magiczny, że tam nie ma żadnych pośredników, dlatego tak wiele mamy kotwic węchowych i zapachy z dzieciństwa nas potrafią rozłożyć na łopatki i po prostu odpływamy zupełnie, żeby nie wiem, co się działo. Więc te bodźce wizualne są bardzo silne. I jak sobie to łączę z tą historią i z moją własną pokusą poprawiania, no to, nawet jeśli wspomniana moja córa, nie miałaby być artystką plastyczką, a myślę, że ma olbrzymie szanse ku temu, aby być, to inny temat, to wolę, żeby miała tę odrobinę możliwości, poszukiwania, kreowania, eksperymentowania, żeby potem nie być więźniem, na przykład wytartego szablonu Power Pointowego, jako jednego jedynego rozwiązania i w momencie, kiedy miałaby coś komuś narysować…. grozisz mi palcem, więc się wpuszczam…
[Ania] Nie wzięłam ten, wzięłam oddech, bo właśnie chcę nawiązać, ale to poczekam cierpliwie, aż skończysz myśl. Yhm… aa… a teraz będziesz popijał? Myślałam, że będziesz kończył myśl.
[Maciek] Taak, bo to taki był… No przyjmijmy, że jest skończona. Yhm.
[Ania] Hahaha. No wiesz co, no bo, tutaj użyłeś szalenie ważnego słowa, wokół którego my krążymy wtedy, kiedy mówimy o prezentacjach i wystąpieniach publicznych: wytarty szablon. I to może być wytarty szablon Power Pointa, to może być wytarty szablon początków spotkań, które my robimy i potem się dziwimy, że one są nieefektywne dlatego, że jak my idziemy jako twórcy komunikatu szablonem, no to ludzie szablonem to też odczytują, czyli tak się prześlizgują jak taka, wiesz, woda po szybie albo woda po kaczce jest takie ziuum. No i nie zostaje żaden ślad pamięciowy. I wbrew wszystkiemu właśnie to niebieskie słońce, pod warunkiem, że my jesteśmy w stanie odkodować, że to jest słońce, a wystarczy nam do tego prosty kształt, bo jak mówimy w ogóle o komunikacji wizualnej, to nie mówimy o dziełach sztuki. My nie zapraszamy ludzi w Power Poincie czy w jakichkolwiek innych pomocach wizualnych do tego, żeby oni robili analizę, nie wiem… “Bitwy pod Grunwaldem” czy jakiegokolwiek innego bardziej skomplikowanego dzieła, tylko do tego, żeby rzucili okiem i gdzieś, żeby to w nich mocniej zagrało. Więc do czego zmierzam, że każdy rysunek zwłaszcza odręczny albo zdjęcie, które my przygotowujemy specjalnie do prezentacji, ono nam przełamuje ten schemat, ono nam wprowadza coś, czego nasi słuchacze się nie spodziewają i to, dlatego jest takie szalenie ważne. Pewnie jeszcze o tym, jak my to możemy zrobić, to za chwilę sobie pogadamy, ale dla mnie właśnie to przełamywanie schematu obrazem ma tutaj potężne znaczenie i powiedziałabym, że to przełamywanie schematu zaczyna się wtedy, kiedy my, jako osoby występujące czy opowiadacze pewnych historii, zaczynamy się przygotowywać do tego wystąpienia, bo jak zaczynamy sobie myśleć obrazami, ale nie przygotowywać slajdy, bo o tym, żeśmy kiedyś mówili, tylko zaczynamy sobie w głowie układać pewną historię, to te obrazy przychodzą nam, no trochę tak jak film. Zaczyna nam się to w głowie układać i my na tej scenie też raptem widzimy siebie z pewnymi gadżetami, które możemy wykorzystać. Więc rzecz jest w tym, żeby przełamywać schemat, żeby się nie bać też pewnych rzeczy zrobić inaczej. No a umiejętność przełamywania schematu ćwiczymy w dzieciństwie rysując niebieskie słońce i to jest absolutnie ok, żeby dać dziecku przestrzeń do tego, żeby eksperymentowało i ja bardzo wierzę w to, że coraz więcej jest takich szkół i nauczycieli, którzy pozwalają dzieciom pokazać to, co mają w środku, to po pierwsze. A po drugie przede wszystkim stawiać właśnie na komunikatywność tego rysunku, a nie na to, żeby on był zgodny, zgodny z schematem i informacją w Wikipedii, że słońce jest żółte.
[Maciek] Jeśli chodzi o nadzieję, to się absolutnie podpisuję. No i teraz, jako dowód wizualny dla tych, którzy zostają się obejrzeć, a dla reszty będzie podpięty rysunek, który dostałem od córy w zeszłym roku. Z dat wynika, że miała lat 12, czyli już była trochę starsza niż wtedy, kiedy ta historia się zaczęła. Miała fazę na rysowanie oczu, no i nie wiem… Znaczy, oczywiście, że przypisze sobie sukces, że to dlatego, że ja jej tam pozwoliłem eksperymentować, ale mój udział jest niewielki, taka jest prawda. Nie wiem, czy trafię dobrze przed kamerę. To jest jedno z wielu… Ok? Oczu? Ucz? Jak się mówi?
[Ania] Aaaa….
[Maciek] Oczów!
[Ania] Wow… Oczu! Oka to są w rosole.
[Maciek] …które córka popełniała tworząc je nagminnie na różnych kartkach.
[Ania] Wow.
[Maciek] Parę wisi u nas na ścianie. To jeszcze jest nie oprawione. Ale rzeczywiście, patrzenie na to, jak swoją drogą dochodziła do czegoś, co ja już nazywam sztuką. Przy mojej umiejętności to już jest sztuka, nawet przez takie duże “S”. A biorąc pod uwagę ojcowskie podejście, to przez bardzo duże, „S”. No to było, to było absolutnie cudowne i fantastyczne, więc teraz, przy okazji, Aniu publicznie Ci dziękuję za tą historię, bo ona, tak jak wspominałem, ściągnęła mi lejce i myślę, że to było bardzo cenne.
[Ania] A wiesz co? Ja Ci dziękuję za tą historię o Emilce, bo pomyślałam sobie teraz o takiej rzeczy. Ja w ogóle jestem zdania, że warto się od dzieci uczyć, bo one mają tą wyjątkową gotowość i swobodę, zwłaszcza jak mają takich rodziców, którzy sami sobie ściągają lejce, żeby, tak jak powiedziałeś, własną drogą dochodzić do. A my jako dorośli myślę sobie, czasami poszukujemy takich, znowuż słowo: wytartych szlaków, nie? Takich sprawdzonych ścieżek: A wezmę sobie obejrzę jakiś webinar i tam mi powiedzą: weź to, zrób to, zrób tamto i będę bohaterem, nie tylko w swoim domu, ale i na scenie, konferencji i w ogóle super-duper. Myślę sobie, że rzecz jest w tym, żeby właśnie się tak inspirować i posprawdzać i żeby mieć tą gotowość na to, żeby nie od razu było tak, jakbyśmy sobie chcieli, żeby się potknąć. I, żeby czasami zrobić pierwszy, drugi, trzeci raz w przygotowywaniu prezentacji, historii do niej i w ogóle. I żeby właśnie było tak po dziecięcemu, bo wtedy też jest więcej frajdy, a ja lubię, jak jest frajda w życiu i w pracy.
[Maciek] Dorzucę ze swojej perspektywy do tego, co mówisz, bo się absolutnie podpisuję, że, też żeby to trochę nie wiem, czy urealnić, ale to jest rzecz, którą gdzieś, kiedyś ślina mi na język przyniosła i powiedziałem na jakimś szkoleniu, i zażarła, mówiąc krótko. Więc może rzeczywiście trafiłem ten raz, bo ja się absolutnie zgadzam z tym, że poszukiwanie, eksperymentowanie, danie sobie przestrzeni do tego, żeby zrobić coś nowego, jest bardzo ważne w kontekście rozwoju własnego, budowania własnego poczucia wartości, bezpieczeństwa. Bo mam takie poczucie, że my chcemy być bezpieczni, więc podążamy w standard, po czym standard powoduje, że nie osiągamy efektu, więc przestajemy być bezpieczni. I dla mnie metodą na budowanie swojego bezpieczeństwa jest poszerzanie tych obszarów, którymi mogę to coś zrealizować, więc warto eksperymentować. No ale w eksperymenty, to już powiedziałaś, jest wpisany błąd. Ciężko jest stanąć przed ludźmi na jakimś wystąpieniu, na jakimś ważnym spotkaniu albo w ogóle, no idąc na ważną rozmowę i zacząć eksperymentować. Więc to, co mnie się sprawdza i to, o czym wtedy powiedziałem, to jest stworzenie sobie w głowie takiego wewnętrznego katalogu. Sprawy, które są na tyle ważne, że tu nie będę eksperymentował, bo tu już będzie za dużo stresu, jak jeszcze sobie pomyślę, że tu zrobię coś nowego, a to jest rozmowa o pracę, a ja potrzebuję tej pracy. Ale może być tak, że ja pracuję. Mam świetną robotę i po prostu idę na rozmowę rekrutacyjną, tak żeby wymacać rynek. No to co ja mam do stracenia? No niewiele. Mogę tylko zyskać, więc jeżeli sobie w głowie zrobię taki katalog rzeczy, które są… no obarczone dużą odpowiedzialnością i ryzykiem, tam nie eksperymentuje, ale jeśli odseparuję z tego worka rzeczy, które są takie, gdzie mogę popróbować, to idę do klienta i moja intuicja wieloletniego sprzedawcy mówi mi: no on i tak nie kupi, on już tak marudzi, że nie kupi. No to po co do niego iść schematem? Ten schemat nie działał, on już nie chce kupić i to jest przestrzeń do eksperymentu. I może, jak sobie zrobimy taki podział, gdzieś się zatrzymamy, to znajdziemy tą przestrzeń, gdzie możemy pobyć z tym dziecięcym, niebieskim słońcem wspomagającym naszą efektywność i w ten sposób poszerzymy spektrum, budując swoją pewność siebie. Aczkolwiek to są te meandry rzeki, które odchodzą od trzech głównych tematów, ale to uprzedzaliśmy, że nasza rzeka jest wyjątkowo kręta.
[Ania] Yhm. Poczekaj to… Tak to ja jeszcze jeden zakręt, był właśnie tuż za horyzontem, a w zasadzie za zakrętem. Takie wspomnienie mi się pojawiło, ale jestem przekonana, że może być rozwojowe dla naszych słuchaczy. Mianowicie my mieliśmy frajdę porozmawiania z Magdaleną Dydyszko z Fundacji Dobra Porażka o tym, jak popełniać błędy w wystąpieniach publicznych i myślę, że to jest ten moment, że możemy się tym faktem pochwalić, ale też podlinkujemy miejsce, gdzie można sobie tej naszej rozmowy posłuchać, no bo tam pokazujemy, jak można się na różnych scenach pomylić i jaką wiedzę z nich wyciągnąć, bo schematem też jest potykać się i nie wyciągać z tego wniosków i nie zmieniać czegoś. Więc to tak i do głównego nurtu wracamy… wiosłuje…
[Maciek] Teraz po meandrach, po zakrętach mamy wodospad, tak?
[Ania] Tak.
[Maciak] Czyli spadamy z pierwszego poziomu, to było pierwsze niebieskie słońce dzieci i kreatywność, którą warto wspierać, a nie blokować. No i z tego przechodzimy płynnie jak to wodospad, do drugiej rzeczy, o której chcieliśmy porozmawiać, powiedzieć, a mianowicie, że… 60% mózgu, w uproszczeniu, odpowiada za bodźce wizualne, więc wspierajmy wizualizacją naszą komunikację, a to nie znaczy, że mamy tylko i wyłącznie: Power Pointa, Keynota, Prezi, czyli jakieś narzędzie do tworzenia prezentacji, tylko można inaczej. No i wyciągając z worka…
[Ania] No a jak na przykład? No i proszę bardzo.
[Maciek] A to ja miałem zadać pytanie.
[Ania] A byłam pierwsza. Sorry. Hyhyhyh.
[Maciek] Aha…
[Ania] No dobra, no…
[Maciek] Jak można…
[Ania] Różnie.
[Maciek] Znaczy, ja jestem olbrzymim miłośnikiem tam, gdzie mogę, pracy na flipczarcie.
[Ania] No to prawda. Yhm.
[Maciek] Choć nie jestem mistrzem świata. No i tutaj, jeżeli mówimy o myśleniu wizualnym, to pozwolę sobie nas postawić w pierwszym szeregu…
[Ania] Po łapach zaraz dostaniesz, poczekaj… No najpierw mówisz: “Nie idźmy szablonowo, nie oceniajmy się, nie łammy swojej kreatywności”, a potem sam mówisz: “No, nie, nie, ja to taki nie jestem taki dobry”. Jesteś dobry, jesteś komunikatywny w tym, co…, niee
[Maciek] Ej, nie, no poczekaj
[Ania] Nie, nie znasz się.
[Maciek] No właśnie chciałem narcyza własnego trochę nakarmić, no.
[Ania] No to ja go właśnie nakarmiłam, już się przejadł i się odbiło, no dawaj dalej.
[Maciek] No wiem, wiem. W tym dokładnie momencie zostałem nakarmiony, jak najbardziej. No to absolutnie się zgadzam, także cel osiągnąłem. Wracam do myśli, nie jestem mistrzem świata w standardowym podejściu do pracy na flipczarcie. Nie jestem mistrzem świata, który przecież, gdybym miał tworzyć dzieła, no to absolutnie tutaj cześć oddaję Gabrysi, Aniu – Tobie, mojej żonie, która przed sekundą tutaj się kręciła, co może mnie dekoncentrowało i było to słychać, więc tłumaczę, co się wydarzyło, no życie w domu tętni, więc coś potrzebowała… To są dla mnie dzieła sztuki. Kolorowe, z pastelami, wieloma rzeczami. W czym jestem mistrzem świata na flipcharcie? W tym, że jak mi padnie promień światła na tablicę, to spontanicznie do niego poniżej dorysuję spodek, który wygląda jak UFO, które właśnie wciąga temat, o którym mówię.
[Ania] To prawda.
[Maciek] Uwielbiam tę pracę, ale uwielbiam ją właśnie nie z przygotowanymi flipchartami. Ja uwielbiam to, że mogę spontanicznie coś namazać i zareagować na jakąś sytuację. Więc dla mnie tą metodą pracy, która wspiera wizualizacyjnie jest wykorzystywanie tego, co się wokół mnie dzieje, dlatego tak strasznie ciepłe miejsce gdzieś w moim serduchu ma taki projekt, który robiliśmy kiedyś dla NNa.
[Ania] Mhmm.
[Maciek] Kiedy wykorzystywaliśmy ilustracje, które były u nich w salach konferencyjnych, do tego, żeby do tych ilustracji, typu zdjęć z różnych miast, dorysować, a w zasadzie dokleić narysowane i wycięte, nie wiem postaci, które na przykład, po jakimś murku historycznym, który był sfotografowany, biegały i coś robiły. Także ta spontaniczność. Uwielbiam szybkie rysunki. I dla mnie fantastyczną metodą, właśnie wspierającą komunikację, jest takie spontaniczne wzięcie tej przysłowiowej serwetki, co to często się z pierwszą randką, z kawiarnią kojarzy i na tejże serwetce paroma kreskami narysowanie czegoś i te kreski absolutnie nie muszą być idealne, bo nawet jeśli ktoś nie odczyta tego rysunku tak, jak chciałem, żeby odczytał, to ja mogę wytłumaczyć, ale przykuwam jego uwagę.
[Ania] Oczywiście.
[Maciek] Więc patrzy na serwetkę, on patrzy na rękę. Mało tego, on na przykład może chcieć tą serwetkę wziąć, bo to jest jakaś ważna dla niego informacja, więc tworzy jakiś materiał. Ten moment, kiedy ja przełamałem schemat, kiedy zacząłem rysować, też zostaje w pamięci i to jest sygnał, który bardzo często dostajemy po tego typu zagraniach, że ludzie wtedy nabierają przekonania, że to się dzieje specjalnie dla nich.
[Ania] Yhm.
[Maciek] Że to nie jest prezentacja, którą ja zrobiłem i jeżdżę z nią i prezentuję kolejnej osobie, tylko to jest coś, co powstało właśnie tu i teraz, na ten moment.
[Ania] Mhm, no wiesz co, no bo to też taka praca o jakiej Ty mówisz…
[Maciek] Przepraszam, małżonka ma jakiś problem. Potrzebuję pomóc. Przepraszam, będzie oczywiście cięcie…
[Ania] Dobrze, dobrze, wrócimy.
[Maciek] …Ponieważ to nagrywamy to, będzie to oczywiście widać. Sekundę, jedną sekundę.
[Przerywnik muzyczny]
[Maciek] Ok, no i tak to jest, jak się pierwszy raz będzie nagrywało z audio. Mam nadzieję, że za długo nie było. Były poszukiwania drugiego mikrofonu na drugie alternatywne, równoległe spotkania.
[Ania] Szaleństwo, szaleństwo.
[Maciek] Bardzo przepraszam, za tę odrobinę prywaty w podcaście.
[Ania] No, ale to wiesz, to to jest dokładnie to, co robisz z flipczartem. No pojawia się sytuacja, to na nią reagujesz, raz spada… Wpadają promienie słońca, a raz pada pytanie: “gdzie jest drugi mikrofon mężu drogi”. Więc to myślę, że to jest właśnie super i to też urealnia to wystąpienie, bo tak jak myślę sobie o takich wystąpieniach, nawet na dużych scenach, trenersko pewnie łatwiej to sobie wyobrazić, ale jeżeli na dużej scenie mówca reaguje na to, co się pojawia tu i teraz, no to on buduje niesamowitą atmosferę też takiej bliskości. No bo czym się charakteryzują spotkania towarzyskie albo relacje intymne? Że my jesteśmy tak blisko, że na bieżąco widzimy swoje potrzeby, oczekiwania, wątpliwości i na nie reagujemy. No i myślę sobie, że to jest właśnie ta sztuka. Nieudawanie, nie nic się nie wydarzyło, tylko pójście za tym. No i co to oznacza? Ano, że tracimy kontrolę, że raptem robimy coś ciut inaczej. Ale z drugiej strony jak pada ten promień słońca na flipchart, o czym powiedziałeś, no i myślę, że znajdziemy też to zdjęcie, bo ono gdzieś w naszych archiwach powinno być i Ty dorysowujesz tam te ufoludki…
[Maciek] Chyba jest.
[Ania] Tak i ten spodek kosmiczny, no to… i wykorzystujesz to jeszcze merytorycznie, tak? No bo to nie jest sztuka dla sztuki, tylko właśnie wykorzystanie w celu osiągnięcia jakiegoś efektu, który sobie zakładamy na to spotkanie. No to to jest absolutnie super. No i też mówimy o tym, że improwizacja, która się tutaj pojawia, jest wskazana, potrzebna, a najłatwiej z niej skorzystać, jeżeli jesteśmy kuci na cztery kopyta, albo może czasami nawet na sześć, czyli mamy wiele takich gadżetów, możliwości, doświadczeń, z których możemy sobie wyciągać potem tymi piłkami żonglować. I to do czego zmierzam, tą moją myślą przydługą i też domykając to, od czego Ty, Maciek, zacząłeś, że Ty wykorzystujesz flipchart, tak jakby niezgodnie ze standardem, czyli tak inaczej. Bo odwołując się do tego, co na przykład, robi Twoja żona, Magda, przygotowując flipcharty wcześniej, czy Gabrysia, która rzeczywiście ma je, no jako dzieła sztuki, tam wszystkimi możliwymi narzędziami. Zresztą Magda też używa i panpasteli i markerów i cienie i tam w ogóle no, cuda wianki. To myślę sobie tak, że ja bym odeszła od takiego mówienia, że gotowy flipchart jest pewnym standardem. Powiedziałabym, że standardem jest to, żeby osiągnąć efekt wzmocnienia komunikatu i jeżeli wszystko to, co robimy z tym flipchartem, my się za niego możemy nawet schować i wyciągnąć jedną mogę, jeżeli mamy w tym określony cel i to też będzie pewien obraz, który dopełni komunikatu. Więc ja bym szła w stronę: korzystaj ze wszystkiego, co masz, cokolwiek ludzie mogą zobaczyć, a nawet dotknąć, żeby jak najwięcej zmysłów przy tym komunikacie obudzić. I miej z tyłu głowy, po co to robisz, tak, żeby wszystko to, po co sięgasz, jeżeli chodzi o te pomoce wizualne, służyło wzmocnieniu przekazu, ułatwieniu osiągnięcia celu, który sobie w danym wystąpieniu stawiasz. A czy to zrobisz gotowym flipczartem i będziesz do niego dorysować, czy będziesz mieć wcześniej przygotowane rysunki, które doklejasz w trakcie, czy też będziesz wyłapywać, no właśnie, ten promień światła, czy cokolwiek innego, co się pojawia i na to zareagujesz, to to jest jakiś jak najbardziej też w standardzie dla mnie.
[Maciek] To, Aniu pociągnę Cię za język do konkretu.
[Ania] Dobra.
[Maciek] Powiedziałaś: “Używaj cokolwiek, co masz”
[Ania] Yhm.
[Maciek]: Czego używasz? Co jeszcze? No bo flipchart jest rzeczą, która, mimo wszystko, myślę, że nie jest odkrywcza. Wszyscy wiedzą, że on istnieje. Oczywiście w różny sposób go używamy. Ja czasami przewracam, nawet zdarzyło mi się kiedyś połamać na sali szkoleniowej, ale parę zdarzyło mi się złożyć samemu z desek też w sytuacji, kiedy okazało się, że nie ma, więc myślę, że bilans jest na zero.
[Ania] No właśnie chciałam powiedzieć, że Ty częściej naprawiasz sprzęt niż łamiesz. Tak przynajmniej Cię znam.
[Maciek] Na razie zostawiamy trochę z boku. Mamy flipchart, ale tu się wizualizacje nie kończą. Te nasze metody, no wizualizacja, strasznie fachowe słowo, ale bardzo bardziej takie proste rzeczy, które mogą wykorzystać ten mózg, który odbiera bodźce wizualne. Co jeszcze, co Ci się sprawdza, co możesz rekomendować?
[Ania] Najprostszą rzeczą jest nasza gestykulacja i wszystko to, co robimy ze swoim ciałem, żeby pokazać to, o czym opowiadamy. No i tutaj pewnie się nie zmieszczę w kadrze, ale jak mówimy o wielkich rzeczach, no pokazujemy, że one są duże, a jak mówimy o tych mniejszych, no to sami się kulimy i gdzieś tam pokazujemy, że one są malutkie. Za tym nawet podąża nasz głos w sposób naturalny, już pomijając, uwaga, meander będzie, że ta cała gestykulacja pozwala nam też, jako mówcom poradzić sobie z napięciem. Pamiętajmy o tym, że cała komunikacja niewerbalna jest komunikacją wizualną, no bo ludzie nas widzą. Więcej, nawet jak nas nie widzą, a słuchają, a będziemy mówić o rzeczach dużych i o malutkich, to oni nie będą słyszeć, bo wiedzą jak głos człowieka zmienia się, w zależności od tego, jak jest usytuowane, ułożone w różnych pozach jego ciało. Jesteśmy w stanie wysłuchać nawet, że ktoś do nas mówi z zamkniętymi oczami. To jest absolutnie niesamowite, ale to się rzeczywiście dzieje. Więc tak, cała komunikacja niewerbalna, związana z nimi….
[Maciek] Pozwól tylko wejdę w słowo, żeby to dobrze wybrzmiało. Czyli, jeżeli rozmawiam przez telefon, bo sporo naszych komunikacji z drugim człowiekiem jest przez telefon. Jeżeli rozmawiam online, teraz tego online jest dużo, nie zawsze z kamerą albo mamy takie poczucie, tak jak… no teraz ci, którzy obejrzą nas, widzą, że jesteśmy tak przecięci i równo w ramionach, więc po co machać rękami?
[Ania] Machać.
[Maciek] No po to machać rękami, że jak ja je rozepnę, byle nie od tych ścian za blisko, no to słychać w moim głosie i to powoduje, że po drugiej stronie, nawet jeżeli ktoś się ogranicza tylko do słuchania, to w jego głowie zaczyna powstawać obraz osoby mówiącej.
[Ania] Tak.
[Maciek] Osoby ekspresyjnej, osoby zaangażowanej, osoby autentycznej.
[Ania] Dokładnie.
[Maciek] No bo jak ja wiem, że to było duże, to znaczy, że ja to widziałem, a nie tylko o tym czytałem, słyszałem i mogę powiedzieć, że to było duże, no i przejść dalej z tym tematem, który wydaje mi się interesujący dla państwa, ja będę kontynuował to, bo przecież wiadomo, że to jest ważne, gdyż, albowiem, ja mam takie przekonanie. Więc warto…
[Ania] A, to już.
[Maciek] …po prostu to nasze cielsko – mówię “cielsko”, bo myślę o sobie – wykorzystywać jako narzędzie pracy wizualnej.
[Ania] Wizualnej. Tak.
[Maciek] To był wtręt. Co dalej?
[Ania] Jak najbardziej się, Maciek, z tym zgadzam. No potem mamy wszelkiego rodzaju gadżety, które nam się mogą przydać, czyli wszystko to, co chcemy sobie wziąć do ręki po to, żeby wzmocnić przekaz. Od patyka, którym będziemy na tablicy czy na flipcharcie pokazywać różne rzeczy, przez pewne metafory, które w ręce łapiemy. Ja pamiętam takie wystąpienie Miłosza Brzezińskiego. Dobrze pamiętam. On opowiadał o kurcze… już patrz, nie pamiętam, o czym to było, ale pamiętam go z…
[Maciek] Jeżeli mówisz o kucyku?
[Ania]Nie, wiesz co, mam na myśli takie wystąpienie, gdzie on opowiadał o… Chyba o szukaniu równowagi pomiędzy życiem a pracą i miał taką dużą dmuchaną kolorową piłkę.
[Maciek] Byciem niezastąpionym w pracy, taką laleczkę i balonik.?
[Ania] Tak, to też, to też, ale miał taką słomkę i wysysał powietrze cały czas z tej piłki. Ona na początku była taka właśnie fajna, duża i kolorowa, a potem przy każdej czynności, o której opowiadał ciut tego powietrza z tej piłki wysysał, no i okazało się, że jak się nie dopompowuje, a tylko wysysa… no i niby to jest takie oczywiste… to się robi puste, sflaczałe…
[Maciek] Ale zobaczyć…
[Ania] …, ale zobaczyć. No i teraz to co jest ciekawe to, że my zapamiętujemy ten obraz nie do końca już pamiętając merytorykę, jednocześnie ja pamiętam, że to co wtedy poczułam, było dla mnie tak silne, że ja natychmiast zastosowałam to, o czym Miłosz Brzeziński opowiadał, więc możemy sobie, jak mówimy o szukaniu nowych rozwiązań, wziąć mózg do ręki, możemy mieć gumowe serce, kaczkę, możemy mieć piłkę, możemy mieć kartkę, którą podrzemy. My się w tej chwili szykujemy do takiego projektu, gdzie pisaliśmy scenariusze dla, nie mogę jeszcze powiedzieć, kto to będzie, bo jeszcze nie zostało to nagrane, ale ambasador pewnej akcji związanej z rozstaniami rodzicielskimi.
[Maciek] Ale ma ładne imię.
[Ania] Ładne ma imię. Tak, tak, bardzo ma ładne imię, nazwisko też.
[Maciek] Mnie bliskie.
[Ania] Dokładnie, więc to to się pojawi za moment. I tam jednym z elementów filmu i fragmentu scenariusza jest taki moment, kiedy aktor stoi na scenie i jedyne co robi to przerywa na pół kartkę, na której narysowana jest rodzina jako metafora tego rozstania. No i tutaj na dobrą sprawę nic nie trzeba mówić, bo tutaj już jest wszystko pokazane. Więc takim gadżetem może być kartka, na której mamy coś napisane, albo z której wydzieramy coś, co później jest metaforą, nie wiem… końca projektu. Więc tutaj powiedziałabym, zapytajcie dzieci, jeżeli nie wiecie, jakich gadżetów użyć, to idźcie, zapytajcie dzieci, zwłaszcza tych, które rysują niebieskie słońca. To, jeżeli chodzi o gadżety.
[Maciek] To przyszło mi jeszcze do głowy, no bo gadżety przygotowujemy, to jest coś, z czym wchodzimy na scenę, na salę, na spotkanie z klientem. Musimy, no możemy wziąć ten spinacz i też może się przydać i do tego zachęcamy, żeby też korzystać z tego, co znajdziemy, ale często to przygotowujemy i to też może być odpowiedź dla tych, którzy albo są w tym obozie “nie umiem rysować”, albo są w tym obozie “rysunek mi zajmuje za dużo czasu, nie płaci klient za to, żebym ja się odwracał do tablicy i rysował. To ma być szybko”. To przecież te rysunki, albo nawet jakieś zdjęcia mogą być wcześniej przygotowane i przyklejane do tablicy albo do ściany. W momencie, kiedy mówimy. Bo to też powoduje, że jak one zostaną, bo jeżeli używamy Power Pointa, to slajd się kończy. Natomiast, jak to zrobimy takimi rzeczami, które przyczepiamy do ściany, no to ta historia zostaje.
[Ania] No.
[Maciek] To daje świetny moment na podsumowanie. Przypomnienie wszystkiego. To daje bardzo fajny moment, efekt, bo możemy, na przykład, budować historię przyklejając, nie wiem, tak klasycznie tak, że kupują państwo nasz produkt, dzieje się to, to, to, ta historia ona tak szablonowo sobie pięknie idzie, a potem już podchodzimy i jedną kartkę, zrywamy i mówimy, a teraz proszę sobie wyobrazić, że tego nie ma.
[Ania] Ała…
[Maciek] Mamy taki wizualny, bardzo silny sygnał, coś? No i tak się sprzedaje luksusowe samochody.
[Ania] Tak!
[Maciek] Sprzedaż nie następuje w momencie, kiedy my wsiadamy do samochodu. Tylko kiedy po jeździe próbnej wychodzimy i oddajemy kluczyki i mamy takie przeczucie straty.
[Ania] Słyszałam tę historię, nie mam tego w doświadczeniach, ale słyszałam tę historię.
[Maciek] Nie mamy tego zapachu nowej tapicerki, nie? Też jestem teoretykiem. To się przyznam, bez bicia w tej kwestii, ale z rowerami jest tak samo, a to już mogę powiedzieć, że jestem praktykiem. Tak, jak skończę jeździć na wypasionej maszynie i mam ją oddać do sklepu, to nagle orientuje się, że zaraz, zaraz… gdybym tutaj tego nie zrobił, dzieci to przecież nie muszą jeść, przecież nie przynoszą dochodu do domu, to można je odciąć od lodówki, to zaoszczędzę i mogę kupić nowy rower. Więc, to zaczyna działać, więc takie pokazanie braku zabrania, zerwania czegoś ze ściany jest bardzo symboliczna i też niesamowicie przykuwa uwagę. No i przełamuje schemat narracji, która najczęściej pokazuje u klienta drogę do sukcesu.
[Ania] Dokładnie.
[Maciek] A pamiętajmy, o tym też mówiliśmy, że jest duża grupa osób, które motywuje się chęcią uniknięcia problemu. I wtedy wizualnie ten problem bardzo mocno jesteśmy w stanie im pokazać, ten brak, tę stratę, więc można też jakieś rzeczami, nie musi to być gadżet typu piłka, to może być rysunek.
[Ania] Tak i dotknąłeś ścianę, czyli takiej przestrzeni, która może nam posłużyć jako tablica, bo niekoniecznie to musi być ekran monitora czy ekran, na którym z rzutnika są obrazy, ale właśnie ta ściana czy stół, po którym rozrzucamy kartki z jakimiś symbolami i potem nimi mieszamy niczym wróżka Anastazja i tam czaty-mary i wyciągamy karty na stół. No tutaj powiedziałabym, że możliwości jest szalenie dużo. Warto sobie pewne rzeczy przećwiczyć, zwłaszcza jak zaczynamy naszą przygodę z wizualizacjami. Ja Jestem zwolenniczką sięgania po to, co nie jest standardowe i co może człowieka zaskoczyć, człowieka w sensie odbiorcę. No i tutaj, cokolwiek sobie nie wymyślimy, jest jak najbardziej ok , no, wracam do tej myśli, pod warunkiem, że służy to osiągnięciu określonego celu. Ja lubię i stosuję flipchart, który jest częściowo przygotowany, czyli ma pewne rysunki już gotowe, ale w trakcie opowiadania, najczęściej to robię, na przykład, jak zaczynamy szkolenie, kiedy też używam metafory podróży, że to zapraszamy do podróży albo wyruszamy w podróż, w której będziemy tam w różnych miejscach i linią zaznaczam tą drogę od modułu do modułu merytorycznego, gdzie będziemy się poruszać. Jeżeli stać nas, jako występujących, na większą frywolność, to możemy mieć te rysunki przygotowane wcześniej wycięte i możemy je naklejać na flipchart, żeby to się pojawiało na bieżąco, ale spokojnie też, jeżeli mamy dużą salę, tak sobie teraz pomyślałam, czy dużą scenę, to możemy się po niej poruszać, co powoduje, że też my poćwiczymy pamięć naszych słuchaczy, w określonych miejscach sceny, jak mówimy o, nie wiem, o problemach, o rozwiązaniach i o efekcie końcowym, że tam mamy położone kartki, które podnosimy albo wystarczy, że stajemy w tym miejscu i to też ta praca przestrzenią jest pracą wizualną. No bo ludzie w pamięci robią zdjęcie: Aha, stał w tym miejscu sceny i tam mówił o tym, że jest źle, a potem stanął na środku sceny albo na drugim jej krańcu i powiedział o tym, że miał jakieś pomysły na rozwiązanie i cyk – teraz stoi na środku, cały na biało i opowiada o tym, że tadam – jest sukces. No i nasza pamięć działa, jak taki aparat fotograficzny, który koduje obraz i do niego dopisuje merytorykę, która się w danym momencie wydarzyła.
[Maciek] To, co mówisz, jedną rzecz dorzucę, bo ona się też wiąże z rzeczami, które są istotne, żeby, też bardzo często o tym mówimy, żeby pamiętać, żeby swój przekaz dopasować do odbiorców. I dlaczego o tym mówię? Bo my, w naszej w naszej szerokości geograficznej, czytamy od lewej do prawej. Czyli nasz umysł ma zakodowane, że progres następuje od lewej do prawej, bo tak postępuje fabuła, tak postępuje to, co czytamy, tak rosną szeregi liczb w naturalny sposób.
[Ania] No tak piszemy chociażby, nie?
[Maciek] Tak, jeżeli chcemy wykorzystać to kotwiczenie, no to pamiętajmy, że to, co jest złe, od czego chcemy odejść no jest po tej stronie dla widza. To jest ważne. Dla odbiorcy. No bo pamiętajmy, że mamy lustrzane odbicie, ja stoję, mam inaczej, czyli to jest po lewej stronie widza, żeby on, razem z moim ruchem, szedł od gorszego do lepszego. Dzięki temu też w pewnym momencie mogę zastosować ten sam motyw, o którym mówiłem przez zdjęciu kartki, że mówiąc już o tym dobrym, nagle mogę przejść na drugą stronę. A wyobraźmy sobie, że teraz jesteśmy tu. Jest taka praca na linii życia, też czasami sobie w wyobraźni ją robimy. Jeżeli ktoś takie rzeczy, jak wizualizacje lubi, no to wyobrażamy sobie linię naszego życia i tam sobie po niej chodzimy. Cofamy się w przeszłość i na przykład przypominamy sobie sukcesy, które za nami, żeby czerpać z nich energię. I tu bardzo fajnie działa na scenie i znowu wspiera ten głód wizualny u odbiorców, czyli dopełnia komunikat, który dostają. A mówię o tym, o dopasowaniu do kultury, no bo, gdybyśmy z tą samą prelekcją, czego Wam i sobie życzę, znaleźli się w takim miejscu na świecie, gdzie piszą od prawej do lewej, a są takie miejsca, o czym doskonale wiecie, no to wtedy musimy w głowie przebudować sobie te kierunki, no bo nie trafimy w specyfikę środowiskową.
[Ania] Dokładnie.
[Maciek] Dlatego to też chciałem wykorzystać, żeby pokazać, że dopasowanie do odbiorcy jest ważne i warto je brać pod uwagę.
[Ania] No a skoro mówisz o linii życia, to w odcinku 9, kiedy mówiliśmy o znaczeniu wizualizacji w komunikacji w biznesie, opowiadasz o swoim CV które przygotowywałeś właśnie takie na linii życia, gdzie cofałeś się pamięcią, żeby po dopisywać różne ważne wydarzenia, które uczyniły Ciebie człowiekiem w tym miejscu swojej kariery, w którym jesteś tu i teraz, więc jak najbardziej ta linia, wiecie….
[Maciek] Hahahaha, które uczyniły cię człowiekiem.
[Ania] Hahaha. W tym miejscu kariery.
[Maciek] W tym miejscu kropka hahaha. No dziękuję Ci bardzo.
[Ania] Coś chciałam powiedzieć, a;e zapomniałam z tego wszystkiego.
[Maciek] Zważywszy, że trenerzy są dehumanizowani, o czym już nie raz mówiliśmy. To znany fakt, że jak trener jest na sali, wchodzi pierwszy uczestnik albo uczestniczka, to w 99 % wygłasza taką tezę: “O, jestem pierwszy” albo: “Jestem pierwsza”. No i wtedy trener albo trenerka się odwraca, no bo potrzebuje zaznaczyć swoją obecność, mówi do niej:
- No ja też jestem
- Ale nie, z ludzi.
Jesteśmy bardzo często dehumanizowani w tym zawodzie, dlatego dziękuję, Aniu, że teraz mnie do rangi człowieka podniosłaś, że gdzieś w pewnym momencie, w ramach linii swojego życia, tym człowiekiem się stałem. A że jestem człowiekiem, to nic o ludzkie nie jest mi obce.
[Ania] Dokładnie i ponieważ jesteś człowiekiem, to dodałam coś do tego Twojego człowieczeństwa, też zmierzając do tego głównego koryta naszej rzeki, którą płyniemy sobie. Że jesteś człowiekiem…
[Maciek] Do kolejnego wodospadu, który już się czai za rogiem.
[Ania] …o to, to, że jesteś człowiekiem, który pięknie potrafi kolekcjonować fragmenty filmów, które też są wizualnym wsparciem dla wystąpień. I, no powiem Wam tak, że takie fragmenty i takie reklamy, które Maciek ma w zanadrzu, to ja na wszystkich płacze. No na większości, ale rzeczywiście są takimi wsparciami wizualizacyjnymi, które powodują, że nie sposób przejść obojętnie obok tematu, o którym Maciek na szkoleniu albo podczas wystąpienia w danym momencie opowiada. Masz też zdjęcia z takich prywatnych kolekcji, które wykorzystujesz do tego, żeby wesprzeć to, o czym opowiadasz. Jedno jest takie na nocniku nawet.
[Maciek] Jedno jest takie na nocniku, to już zostawmy je za kulisami, ale tak, rzeczywiście. No podsumowując fragmenty filmowe, zdjęcia, zachęcamy do tego, żeby w miarę możliwości swoje własne, a nie powtarzalne, stockowe, no bo jak stockowe, to prędzej czy później ktoś podobny widział. Myślę, że wszyscy bez trudu odtworzycie w głowie czasy, kiedy w co drugiej prezentacji były dwie złączone rączki, z których wyrastała roślinka.
[Ania] Ziarenko, tak.
[Maciek] Ewentualnie dwie rybki, które przeskakiwały z jednej kuli, takiej akwarystycznej do drugiej i były czerwono niebieskie i mieli to wszyscy i wszędzie. No to nie o to chodzi.
[Ania] Albo ludzie w niebieskich koszulach w takich, w białych koszulach, na niebieskim tle, nie? Zespół z takimi rękoma ułożonymi, żeby obie dłonie, ręce splecione na klatce piersiowej, ale obie dłonie widoczne…
[Maciek] Tak, żeby były na wierzchu tak, żeby to nie była taka postawa zamknięta.
[Ania] Dokładnie, dokładnie.
[Maciek] Jestem otwarty, tylko po prostu troszkę mi zimno. No dobrze.
[Ania] Tak, bo chciałam powiedzieć, że tu pojawia się pytanie, jak wykorzystywać fragmenty filmów albo zdjęć, żeby nie narobić sobie problemów i kłopotów związanych z prawami autorskimi? No w ogóle na grupie “Trener trenerowi, trenerem” na Facebooku często pojawia się takie pytanie: “Widziałem taki film, który był, dotyczył, no na przykład… nie wiem… strategii Kurta Vonneguta, planowania wstecznego i teraz robię takie szkolenie. Gdzie jest taki film, który mogę wykorzystać? I jeszcze, w dodatku właśnie, nie łamiąc praw autorskich?” No i co wtedy możemy odpowiedzieć, Maćku drogi?
[Maciek] To była pierwsza rzecz, to powiem, które same muszą sami takie pytania zadaje, bo rzeczywiście poszukuję, żeby to też tutaj się podpisać po stronie pytających. Druga rzecz jest taka, że jestem absolutnie na bakier z prawem. To znaczy nie chodzi mi o to, że mam jakieś zawiasy i inne rzeczy, tylko bardziej o to, jak mam się wczytywać w jakieś małe przepisy prawne, to zastanawiam się, czy nie można inaczej. No i z tych dwóch powodów i nie tylko z tych dwóch, zrodził się pomysł, o którym teraz zupełnie wprost chcemy powiedzieć, więc uwaga, jest ten moment sponsorowany. Przechodzimy do 3 punktu naszej listy, co dzisiaj. Chcemy Was zaprosić do naszego sklepu. Nie chcemy Was zaprosić. Zapraszamy Wasz do naszego sklepu, w ramach tego, że słowa robią robotę i nie rozmywamy tego, co jest konkretne.
[Ania] Zapraszamy.
[Maciek] Zapraszamy, zajrzyjcie, zobaczcie, co tam znajdziecie. A znajdziecie 3 typy produktów. Jeden produkt to są filmy edukacyjne. Takie, do których macie pełne prawa, bo tak się dogadujemy licencją, to też jest opisane, że bierzecie, wykorzystujecie. Mało tego, płacisz raz używasz, ile chcesz. Czy płacisz dużo czy mało, to nie powiem no, bo to jest zawsze rzecz względna pytanie, do czego się odnosi? I powiem tylko, że przez cały ten miesiąc płacisz o 1/3 mniej niż normalnie, więc warto zajrzeć i samemu to przekalkulować. I to są filmy robione dwoma metodami.
[Ania] Tak do końca września jest w taniej.
[Maciek] I to są filmy robione dwoma metodami. Albo z rysującą ręką, czyli widać po prostu, jak ręka na bieżąco rysuje rysunek, co przykuwa uwagę, nadal jest świeże, więc fajnie się wykorzystuje, jako materiały szkoleniowe, jako materiały przed szkoleniem: obejrzyjcie film zanim przyjdziecie, jako repozytorium wiedzy po szkoleniu. Są też filmy robione w takiej technice whiteboardowej, czyli tej ręki nie widać, ale rysunek nadal jest animowany, widać, jak on powstaje, więc może być i w ten sposób. Są takie miksy, gdzie jest trochę rysowania, trochę zdjęć, żeby to było różnie, żeby też nie było jednego schematu. No jeden produkt to są filmy.
Drugi produkt, wracamy do Power Pointa, bo tak go trochę od czci i wiary odsądziliśmy podczas naszej rozmowy, ale to nie mamy nic przeciwko niemu, sami korzystamy. Proponujemy część tych filmów pociętych na krótkie sekwencje i każda sekwencja jest osobnym slajdem. Czyli krótko mówiąc, jesteście takimi reżyserami swojego filmu, czyli puszczacie fragment podczas tego, jak on się rysuje za Waszymi plecami na ekranie, Wy opowiadacie to, co chcecie w danym momencie powiedzieć. Nasz pomysł na narrację do tej prezentacji zawieramy w komentarzach, więc możecie ściągać, inspirować możecie to zignorować i zrobić po swojemu.
[Ania] Notatka, tak.
[Maciek] To jest wasze, więc szalejcie, jak najbardziej. No i w odpowiednim momencie klikacie dalej, a ludzie nagle robią takie: “oooo” No, bo nagle coś na ich oczach się na żywo rysuje, więc przykucie uwagi gwarantowane.
I trzecia gama produktów to jest, jak się nietrudno domyślić, pakiet. No bo może chciałeś mieć i film, i prezentacje, a jeśli się zdecydujecie na pakiet, to dorzucamy jeszcze wyjęte z tych produkcji wysokiej rozdzielczości grafiki, którymi możecie ozdobić swoje materiały szkoleniowe, swoje prospekty reklamowe. No wszystko to, czym będziecie, do czego te filmy wykorzystacie, a idąc do świata trenerskiego, bo tam wiemy już od nauczycieli, że to się fajnie sprawdza na lekcjach, są takie potrzeby. A wracając do świata trenerskiego, to też jest fajne, nowe, świeże, na przykład na samplingach szkoleniowych, które, no robimy i wiadomo, że sampling służy temu, żebyśmy pokazali merytorykę, ale też pokazali tą oryginalność w naszym podejściu do szkolenia, żeby potem to zlecenie dostać, więc fajnie to wszystko działa. To co jest w sklepie, to są to materiały merytoryczne te, z którymi my pracujemy na naszych szkoleniach, na naszych warsztatach. Jak wiemy, że mamy jakiś temat, to robimy sobie taką prezentację, a potem ją wrzucamy do sklepu. I jednocześnie jesteśmy absolutnie gotowi do tego, żeby ten proces odwrócić. No bo my nie jesteśmy i nie chcemy być ekspertami od wszystkiego, w związku z czym, jeżeli stwierdzisz, że chcesz taką prezentację, taki film, bo fajnie, by to się u Ciebie sprawdziło, ale tematu nie ma w sklepie, daj znać jaka merytoryka, złapiemy się razem. Jeżeli to nie będzie jakieś mega niszowe i jednocześnie będzie w naszym zasięgu możliwości, No to wspólnie, Ty dasz merytorykę, my oprawę, stworzymy taki film, taką prezentację. Ty ją dostaniesz za darmo, bo my bierzemy Twoją merytorykę, więc w ramach rewanżu my oddajemy, z pełnymi prawami do używania, ten film albo prezentację, albo pakiet. No a w zamian po prostu prosimy Cię o zgodę, żeby ten produkt wrzucić do sklepu, że jeżeli ktoś jeszcze będzie chciał tego używać, no to tutaj już za naszą pracę jakąś tam gratyfikację będziemy mieli, nazywając to zupełnie po imieniu. Rysowienie.pl, nie, rysowanie, tylko Rysowienie. To jest też taki nasz powrót do korzeni do dawnej naszej nazwy, która została zastrzeżona. Mamy do niej sentyment i chyba tutaj pasuje, bo tu jednak to rysowanie jest przynajmniej w tym, co my przygotowujemy dla Was jest na pierwszym planie, a to Wy mówicie, więc dlatego to ta kolejność. Najpierw rysunek, potem mówienie nam pasuje. Więc Rysowienie.pl premiera w czasie zbieżnym z publikacją tego odcinka, więc od razu zachęcamy do zaglądania. Promocja do końca września. Wszystkie głosy, na przykład, jeżeli coś, nie wiem, może gdzieś przez sito przepuszczając, przegapiliśmy jakąś literówkę albo jakiś opis jest, no wiecie, klątwa wiedzy, nie? Staraliśmy się pisać, to tak, żeby było wiadomo, o co nam chodzi, ale jest jak jest, więc jeżeli cokolwiek też zauważycie takiego, wiecie jak to w świeżym produkcie, co warto podszlifować, też prośba: napiszcie. Uśmiechniemy się, podziękujemy. A swoją drogą, jak chcecie sprawdzić, jak te filmy wyglądają, to na początku sklepu przywita was pop-up. Tam, jak się klikniecie, oczywiście, zgadzając się na newsletter, wiecie, jak świat jest skonstruowany, też nie będę tego ukrywał, no to dostajecie w prezencie darmowy film o czterech emocjach, który… no jest dość… myślę, szeroko możliwy do zastosowania, no bo emocje są prawie w każdym aspekcie, który poruszamy, więc można sobie to zastosować.
[Ania] Uniwersalne, tak.
[Maciek] To nie wiem, Aniu, czy coś jeszcze warto dodać, żeby tego reklamowego też fragmentu nie przeciągać?
[Ania] Ja taki sentymentalny kawałek chcę do tego dołożyć, bo powiedziałeś, że mamy sentyment do nazwy Rysowienie, która powstała z kombinacji dwóch słów: rysowanie i mówienie. I to są takie nasze super moce. Moje, Twoje. Supermoce, które widzimy, że działają i pomysł w ogóle na sklep wziął się z tego, że my żeśmy przez ostatnie 6 lat bardzo intensywnie eksperymentowali i sprawdzali, co pomaga ludziom słuchać. I zauważyliśmy, że opowiedziane historie, które dotyczą, są ilustracją, taką słowną, różnych modeli i dołożona do tego, powstająca na żywo wizualizacja. daje taki efekt takiego zawieszenia się i takiego wgapienia się w temat. I tym się dzielimy w sklepie, wykorzystując całe nasze doświadczenie. Wszystkie potyczki, potknięcia, wyzwania, przed którymi stanęliśmy, zebraliśmy do przysłowiowej kupy i tak powstał sklep. Tam są rzeczy, o których my jesteśmy absolutnie przekonani, że właśnie, jeżeli chodzi o technikę wykonania tych filmów czy prezentacji, że to działa, że to wzmaga uwagę, wyróżnia na rynku, pokazuje nasze wyjątkowe przyłożenie się do tematu, jeżeli się zabieramy za prezentowanie jakiś treści merytorycznych, ułatwia zrozumienie, przyspiesza procesy, no daje bardzo wiele korzyści, nie hipopotamicznych, tylko takich, które my sprawdziliśmy. No i dzisiaj z tym do Was przychodzimy z zaproszeniem: Wejdź, zobacz Rysowienie.pl. Rysowanie i mówienie, jako wzmocnienie mówienia do ludzi o ludziach i po ludzku.
[Maciek] I ostatnia rzecz, pamiętajcie też, może komuś się do czegoś przyda, my w sumie nigdy wprost tego nie powiedzieliśmy w podcaście, ale dorastamy do tego, żeby takie rzeczy też nazywać wprost, że my się tym zajmujemy. My przygotowujemy prezentacje dla prelegentów, przygotowujemy prelegentów do wystąpień, więc jeśli czai się przed Wami jakieś wystąpienie ważne i potrzebujecie wsparcia w przygotowaniu innej niestandardowej prezentacji, no to serdecznie się polecamy. Dajcie znać, zobaczymy, czy jesteśmy w stanie coś Wam pomóc, podpowiedzieć. No i jakoś się dogadać, jak to zorganizować.
I to są te trzy rzeczy, o których dzisiaj chcieliśmy z Wami po dłuższej przerwie porozmawiać. Pierwsza, no to niebieskie słońce u dzieci – niech ono sobie będzie niebieskie, naszym zdaniem. Oczywiście ciekawi jesteśmy Waszego, jak coś to piszcie, zachęcamy. Druga rzecz: mamy mnóstwo narzędzi do tego, żeby wesprzeć wizualnie nasz przekaz. Od naszego ciała. poprzez rysunki, gadżety, ruch na scenie albo na spotkaniu, na którym jesteśmy, no i wreszcie Power Pointa. No, a jeśli tego Power Pointa chcecie urozmaicić, to jest trzecia rzecz, to rzućcie okiem, co oferujemy w sklepie rysowienie.pl. A jak czegoś tam nie znajdziecie, a sama technika Was przekonuje, napiszcie albo na adres, który znajdziecie na sklepie albo pamiętajcie o adresie podcast@opowiedz.to. Wszystkie wpadają do nas, więc którym kanałem nie uderzycie, to my dostaniemy. Dajcie znać, to będziemy pracowali. No i to chyba, tyle. Tu patrzę, Aniu, na Ciebie, czy tak nie zamykamy zbyt brutalnie jak Teams, jak kończy pracę w zespołach i wszystkich w pół słowa zabiera na forum.
[Ania] Tyle. Nie.
[Maciek] No to, słuchajcie, dobrego września, niebieskich słońc.
[Ania] Szczęśliwego nowego roku…
[Maciek] Tak jest.
[Ania] …szkolnego.
[Maciek] I samych udanych wystąpień publicznych, tych bardziej publicznych i tych mniej publicznych, to nasze życzenie na tą nadchodzącą jesień, która wreszcie, jak to wraz z początkiem roku, zrobiła się słoneczna.
[Ania] Chyba u Ciebie. Wszystkiego dobrego, do usłyszenia za dwa tygodnie. Dzięki.
[Maciek] Tak jest, do usłyszenia.
[Maciek] No i jak Ci było, Aniu, po przerwie długiej przed mikrofonem i kamerą.
[Ania] Fajnie. Patrzyłam, że czas strasznie szybko biegnie, wiesz? I tak, z takim niepokojem, czy tutaj w tej godzinie się zmieścimy, ale 54 sekundy, widzę.
[Maciek] Ale jak się słucha dobrych podcastów, to czas szybko biegnie tak, to…
[Ania] No to sprawdzimy.
[Maciek] Tak słyszałem, że przy dobrym podcaście czas szybko leci.
[Ania] A Tobie jak było?
[Maciek] Słuchaj, a ten? Dobrze, dobrze, dobrze, ja lubię. Dla mnie to jest jeszcze, jak sobie tak siadamy rano, jak dzisiaj, to mam wrażenie, że to jest to takie trochę spełnienie mojego marzenia pracy w radio takie wiesz, mam wyobrażenie, że siadam do porannej audycji i nadaję, także lubię, chociaż emocje były na początku, bo przerwa swoje zrobiła.
[Ania] Ja miałam taki moment.
[Maciek] Jaką masz największą wtopę wizualizacyjną?
[Ania] Wiesz co? No taką mam, właśnie chciałam powiedzieć, że wtopę wizualizacyjną, że to można sobie samemu trenersko zrobić. Jak wiesz, ja bardzo łatwo się rozpraszam i jak nagrywamy, to zawsze szukam takiego miejsca, gdzie jestem odcięta, przede wszystkim, od bodźców dźwiękowych. No, ale też mam zamknięte drzwi, żeby cała reszta mi nie przeszkadzała. Natomiast w trakcie przylazł tutaj mój kot, który się wywalił na fotelu i wiesz, robiła takie rzeczy na tym fotelu… Mówię, po prostu nie mogę się skupić. Patrzę tutaj na Ciebie, żeby względnie stały bodziec i żeby nic mnie nie rozpraszało, ale ten kot mi tam z tyłu. No i wiesz co, największą wtopę wizualizacyjną mam z tym powiązaną. Mianowicie to była konferencja i to Twoja żona później mi zwróciła na to uwagę. Konferencja Future is Comming, taka robiona w Starogardzie Gdańskim przez Kubę Latoszewskiego, człowieka, o którym już po wielokroć opowiadaliśmy, no ale ja dzisiaj nie o tym. Ja wtedy mówiłam o tym do młodych ludzi, w jaki sposób budować taką swoją spójność, szczęście osobiste, po to, żeby być skutecznym zawodowo. No i pamiętam, że to była jedna w ogóle z moich pierwszych prezentacji, gdzie ja na slajdach miałam tylko i wyłącznie rysunki. A, ponieważ korzystałam wtedy z Maca już, to Mac w swoim Keynote, czyli w tym programie do tworzenia prezentacji, ma różne takie fajne przejścia między slajdami, dużo fajniejsze niż w Power Poincie. No i mi się one tak strasznie podobały, że ja każdy z tych rysunków na slajdzie on się pojawiał, tak jakby się rysował, ale tak wiesz takim z najazdem od jednej ze stron i potem Twoja żona, jak ją prosiłam o informację zwrotną, bo była obecna tym wystąpieniu, to Magda mi powiedziała, no różne rzeczy, które były im plus i mówi i tylko jedna rzecz: Jak przy trzecim slajdzie znowu zmieniło się to w ten sam sposób i był ten sam ruch, to myślałam, że dostanę choroby morskiej i to było za dużo. Bo to odciągało uwagę od tej merytoryki, od tych rysunków, które były w punkt. I niech one tak: “puk!”, prosto przed oczy, a nie muszą się tam już filuternie tworzyć za każdym razem. Więc to jest moja taka wtopa, która mi przychodzi do głowy, jeżeli chodzi o ruch, który też tutaj miałam z kotem. A Twoja? Masz jakąś? Ty? No co, Ty? Naprawdę, Maciek? Ale serio?
[Maciek] Nie właśnie, nie j,a tylko przychodzi mi właśnie na moim wydarzeniu i dobrze to rozszyfrowałaś. Ja chodząca doskonałość, absolutnie nie. Lata temu, jeszcze pod takim nieistniejącym już brandem JaMaNo: Janek, Maciek, Norbert. Robiliśmy taki projekt dla Virgin Mobile, jak wchodzili do Polski, czyli Virgin Academy, jeździliśmy z tym po uczelniach, i t to był taki… to był konkurs dla studentów, absolwentów. Głównie było dedykowane do studentów, bo w taką grupę odbiorców celował Virgin Mobile jako operator. To było pomyślane w ten sposób, że oni mieli przygotować jakiś swój pomysł na biznes, taki, no wtedy jeszcze tak nie królowało słowo startup, ale mniej więcej ten świat. No i potem zwycięzcy w tym konkursie dostawali po prostu kasę. No może nie od Richarda Bransona, tylko pośrednio od jego firmy, żeby ten projekt zrealizować. A wcześniej brali udział właśnie w czymś, co się nazywało Virgin Academy tam mieli cykl takich warsztatów. Zarówno takich, powiedziałbym, inspiracyjnych, jak i technicznych, tak jak potem pisanie biznesplanu, stanięcie przed tą komisją i tak dalej i tak dalej. Na jednym z pierwszych mieliśmy coś takiego, żeby przełamać taki tradycyjny schemat przedstawiania się na takich konferencjach, że powiedzieliśmy, że no my się nazywamy tak i tak, a teraz wy zróbcie coś, żebyśmy my was zapamiętali i wiedzieli, jak wy się nazywacie. Ludzie wpadali na różne pomysły. Niektórzy nic nie robili, niektórzy składali samolociki i rzucali w naszą stronę. Ktoś wyszedł na środek sali i zatańczył Break Dance’a. Ktoś przyszedł z wizytówką, ktoś przyszedł zrobić coś. I ten mechanizm fajnie żarł i zaczęliśmy go potem implementować na różnych innych spotkaniach. I pamiętam taką konferencję dla jednej firmy, gdzie zaczęliśmy dokładnie w ten sam sposób. Za nami już, wiesz, scena, ekran, wszystko przygotowane. No i nagle na scenę wchodzi koleś, mija nas beznamiętnie, jakby w ogóle nas to nie dotyczyło. Bierze sobie leżący flamaster jeszcze taki gruby, nie, nie rolandowski, tylko takie były te Pilota, takie grube, w metalowej obudowie te flamastry. I jak się nimi coś napisało to tak, wiesz, z tynkiem się skrobało. Bierze ten flamaster, otwiera. Czerwony, pamiętam do tej pory, i na tym białym ekranie, na którym miała być prezentacja takim półmetrowymi literami: MARCIN.
[Ania] Ała.
[Maciek] I cisza na sali.
[Ania] Ja to widzę, wiesz?
[Maciek] No więc, po pierwsze, mieliśmy dalej prezentację, która na tym Marcinie miała się wyświetlać. Po drugie, kwestie kosztów ewentualnej naprawy. To się tam potem oczywiście jakoś z samym lokalem wyjaśniło, ale tak zmroziło mnie to wtedy. Więc puentując, myślę tutaj parę razy mówiłaś w kontekście wizualizacji, myślę, że można zrobić wszystko, tylko warto przewidzieć konsekwencje i wiedzieć, jak z nich wybrnąć.
[Ania] No tak, bo…
[Maciek] Taka wtopa, która mi przychodzi do głowy.
[Ania] Tak, bo ja mówiłam, żeby z tyłu głowy mieć się cel, jaki chcemy osiągnąć, ale konsekwencje tutaj, rzeczywiście, też się z tyłu głowy przydają.
[Maciek] Różnie, różnie to bywa.
[Ania] Marcin.
[Maciek] No dobra i co, i tym optymistycznym akcentem wtop, które cieszą najbardziej, jeszcze raz się pożegnamy, zapraszając za 2 tygodnie.
[Ania] Dziękujemy.
[Maciek] Koniec już tych wakacji. Wracamy do regularności. Słyszymy się, mamy nadzieję. Zapraszamy do tego za 2 tygodnie piszcie podcast@opowiedz.to. Na przykład, jeśli macie jakiś pomysł, potrzebę z tematem, który moglibyśmy poruszyć, a może on nam nie przychodzi do głów, to napiszcie to z przyjemnością się, o ile będziemy się na tym znali, oczywiście, pochylimy.
[Ania] A jak się nie znamy, to zaprosimy gościa i go przepytamy pod tym kątem. Dziękujemy bardzo.
[Maciek] No i to też jest taka szansa, że dzięki temu się nauczymy, także super. Dzięki bardzo i do usłyszenia. No może do zobaczenia. Zobaczymy, co z tym YouTubem wyjdzie.
[Ania] Do zobaczenia. Pa pa!
Jak słuchać naszego podcastu:
Możesz nas słuchać praktycznie wszędzie. Siedząc przed komputerem, jak również będąc w ruchu, za pośrednictwem Twojego telefonu. Mówiąc krótko kiedy chcesz i tak jak lubisz.
Recenzuj nasz podcast
Kiedyś w sklepach na konopnym sznurku wisiał brulion, z którego okładki wielkimi literami krzyczał tytuł książka skarg i zażaleń.
Teraz mamy recenzje. Niekoniecznie tylko ze skargami. Jeśli masz jakieś przemyślenia, wnioski albo rekomendacje dla innych słuchaczy napisz nam recenzję. Będziemy wdzięczni i zmotywowani do dalszej pracy.