#036 | Solo czy w duecie? Jak występować publicznie?
20 maja 2021Solo czy w duecie? Jak najlepiej występować publicznie? Jak się do tego przygotować? Na co uważać? W czym nam pomoże, a w czym przeszkodzi partner lub partnerka sceniczna?
W tym odcinku kłócimy się o to, jak żyć na scenie. Kiedy mamy większą kontrolę nad przebiegiem wystąpienia? Kiedy czujemy się bezpieczniej na scenie? Która formuła – solo czy duet – wymaga większych przygotowań, a tym samym zajmuje więcej czasu.
Zapraszamy na naszą ustawkę. Cytując Michaela Buffera: „Let’s get ready to rumble”.
Ania i Maciek
podcast@opowiedz.to
Posłuchaj
Obietnice z odcinka
Powiązane podcasty:
#031 | Jak przeżyć na scenie? Radzi aktorka Teatru Kamienica | Praktyczne porady o byciu na scenie cz.1
#032 | 4 aktorskie triki dla występujących publicznie | Praktyczne porady o byciu na scenie cz.2
#028 | 11 technik angażowania publiczności | Techniki dobre dla solistów i graczy zespołowych
#008 | Słowa, które robią robotę! | Ale czy jednocześnie, czyli słowa, które robią robotę
Odcinek do poczytania
[Ania] Czy wyobrażasz sobie Dorotę Wellman prowadzącą „Dzień dobry TVN” solo? Bez Marcina Prokopa? Albo Elżbietę Jaworowicz w „Expresie reporterów”| w towarzystwie – powiedzmy – Karola Strasburgera. W 36. odcinku toczymy ostry spór ta temat wad i zalet występów solo i w duecie. Posłuchaj, jakie są blaski i cienie w życiu scenicznych solistów. Sprawdź, co możesz zyskać albo stracić, zapraszając do wystąpienia drugiego człowieka.
Podcast dla tych, którzy mówią do ludzi. Zapraszają Anna Kędzierska i Maciek Cichocki. Opowiedz.to
[Ania] Dzień dobry.
[Maciek] Dzień dobry. Niech to bę…
[Ania] Będziemy się kłócić.
[Maciek] Hahaha, już sobie wchodzimy w słowo.
[Ania] Już się kłócimy.
[Maciek] Tak. No to zapowiadaj Aniu, co będziemy robili?
[Ania] Awantura będzie. Niekontrolowana. Kontrolowane będzie tylko to, kto broni jakiego zdania, bo chcemy podyskutować, zażarcie. Czy lepiej solo czy w duecie na scenach mniejszych i większych. No tylko właśnie nie wiadomo, które z nas co myśli i co będzie obstawiać. Bo o tym zadecyduje…
[Maciek] Ślepy los. I rzut monetą. Monetą…
[Ania] Ta oto.
[Maciek] Pięciozłotową – z tego co widzę na podglądzie naszego nagrania. Taki nominał wszedł tutaj w ruch, pójdzie zaraz.
[Ania] W Opowiedz.to dzieje się coraz lepiej. Mamy złotą monetę, a ja będę nią rzucać. Drugi raz w życiu, bo pierwszy był niefortunny.
[Maciek] Doświadczenia pierwszego razu pokazują, że wszyscy ci, którzy mieszkają w Warszawie i obrębie około 150 km, warto się teraz schylić, bo może przelatywać nisko moneta.
[Ania] Właśnie tak. Maciek, Ty masz jakiego preferencje? Chciałbyś sobie wybrać któryś z tych możliwości, że solo albo duet?
[Maciek] Ale to, jak mam wybierać to po co nam rzut monetą? To bardziej czy mam wybrać orła, czy reszkę, chyba chcesz zapytać.
[Ania] Nie ja chciałam sprawdzić, bo jak potem wybierzesz orła czy reszkę, to ja będę wiedziała czy rzucać. No to takie wiesz… Dosyć skomplikowana sytuacja. No dobra, no. To orzeł czy reszka?
[Maciek] Ja dzisiaj pozwolę sobie z racji, kiedy mi się pesel starzeje, wybrać orła. Dzisiaj będę orłem.
[Ania] Dobrze nasz orle. Uważaj. To ja wybieram reszkę. Pewnie nie jest to dla Ciebie zaskoczenie.
[Maciek] Mogłaś jeszcze rant wybrać, ale to mała szansa.
[Ania] Aż taka zdolna nie jestem, uwaga będę rzucać. Aż się boję o oczy… Orzeł.
[Maciek] Orzeł.
[Ania] Orzeł wypadł. O, patrz. Zobacz. Dowód. To wcale nie jest tak, że chcę Ci jakąś przyjemność z okazji urodzin zrobić, chociaż życzę Ci dobrze, nie tylko dzisiaj. No to co wybierasz? Której opcji będziesz bronił? Proszę uprzejmie…
[Maciek] Solo czy w duecie? Solo czy w duecie? Solo czy w duecie? Nie będę rzucał teraz monetą wewnętrznie. Powiem, że solo. Dzisiaj będę egoistą. Dzisiaj gram do bramki pt. solo.
[Ania] Dzisiaj wszystkie światła na Ciebie. Proszę bardzo, mówisz i masz. Raz w roku Ci się należy. To proszę, Pan przodem.
[Maciek] No dobrze. I teraz, zanim zaczniemy, to poprosiliśmy jeszcze gentelmana, który może tym, którzy są kibicami świata bokserskiego kojarzą, Michaela Buffer’a, żeby zapowiedział naszą batalię. Więc niech Pan Michael czyni swą powinność: LET’S GET READY TO RUMBLE!!!
[Ania] W prawym narożniku Maciek Cichocki z drużyny solo. Proszę bardzo, pierwszy cios od Pana.
[Maciek] Solo lepiej, dlatego że…
[Ania] PIIIING!
[Maciek] …
[Ania] Hahaha. Dobra, to było niesportowe zachowanie. No mów, no już przestałam.
[Maciek] No właśnie. Ale to jest argument, który że tak powiem, jest wodą na mój młyn. No bo wyobraź sobie, że wchodzisz na scenę. Masz to przygotowane, a Twój partner albo partnerka nagle wpada na pomysł, żeby np. rozluźnić atmosferę – czego Ty w ogóle nie czujesz, że trzeba – i rzuca jakieś „PIIIING!”. I teraz publiczność jest skonsternowana, Ty nie wiesz, o co chodzi. I zawsze praca z drugą osobą to jest większy stopień nieprzewidywalności w tym, co będziemy robili na scenie. I tak na scenie jest wiele zmiennych, które musimy okiełznać. Mamy publiczność. Publiczność ma telefony. Telefony mają Facebooka. To już jest duża przeszkoda. Mamy fascynującą architekturę sufitu i wzory na wykładzinie, które potrafią przyciągać uwagę publiczności i koncentrować ich na wiele, wiele minut. Oczywiście na to mamy techniki, umiejętności, które pozwalają nam być ważniejszymi niż szlaczki na wykładzinie. Ale to jest dużo rzeczy do przygotowania. I jak jestem z kimś to cała ta druga osoba powoduje spectrum zachowań, które mogą być dla mnie zaskoczeniem, mogą mnie wybić z rytmu, mogą być takim przysłowiowym „PIIING!”, a potem „Hahaha, takie niesportowe zachowanie”. Radź sobie, krótko mówiąc.
[Ania] Jak Cię słucham to mam takie wrażenie, że Ty już nie potrzebujesz, żeby ktoś Ci nóż w plecy, bo taką uknułeś tutaj strukturę swojej wypowiedzi, że tutaj nikt z zewnątrz nie jest Ci potrzebny. Ale jak masz kogoś z zewnątrz, to zawsze się może znaleźć w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie. Nie, żebym teraz ja była na to dowodem – absolutnie – ale mogłabym, gdybym tylko chciała. Jako Twój nie sparing partner, ale partner z Twojej własnej drużyny na wystąpieniu publicznym być dla Ciebie opoką i otuchą. Wtedy, gdy rozbiegają Ci się myśli, tracisz wątek, to wtedy, kiedy jesteś w duecie na scenie to masz zawsze tą drugą osobę, która udźwignie, gdy Tobie zabraknie tchu, albo słów do wypowiedzenia. No to ten drugi ktoś jest zawsze na podorędziu i może adekwatnie zareagować opiekując się zarówno uważnością publiczności – bo Ty powiedziałeś „no jak jesteśmy solo to mamy pełną kontrolę, tyle jest do ogarnięcia…” – no właśnie, tyle jest do ogarnięcia. I ten jeden człowiek ma sobie to wziąć wszystko na bary? A jak jesteśmy czy jest dwoje prelegentów to można się tym albo wcześniej podzielić, albo umówić się, że jesteśmy czujni i sprawdzamy te wszystkie kontrolne punkty, żeby zobaczyć, gdzie coś jest do zaopiekowania. Od merytoryki, przez technikalia, po rzeczoną publiczność, jakby nie było na wystąpieniach bardzo ważną. A jak jesteś sam, no to sorry Gregory – jak coś przeoczysz to już, jak to mówią na śląsku, lufa w krzokach.
[Maciek] Ehh, zakłada to dobrą współpracę. Taką umiejętność płynnego działania i taką trochę improwizację w tym duecie, przynajmniej z tego, co słyszę, co mówisz… I poniekąd jest to kuszące. Może nawet bym się dał temu zwieść i ponieść na manowce…
[Ania] Ale…
[Maciek] Ale jednak… Tak, specjalnie „ale”. Skoro mamy odcinek o słowach to teraz bądźmy w kontrze do tego, co polecaliśmy, żeby tutaj budować swoje przewagi dyskusyjne. Yyy… Niejaki Pan Churchill – no nie wiem czy znana Ci postać, czy przybliżyć?
[Ania] Znaczy ja aż taka stara nie jestem.
[Maciek] Ok, dobra. Był łaskaw wspomnieć – podobno, bo nie słyszałem – że jeżeli ma długie wystąpienie to przygotowuje się krótko, natomiast jeśli ma 5-minutowe wystąpienie to przygotowuje się bardzo długo.
[Ania] Yhy.
[Maciek] Bo im mniej czasu, tym mniej możliwości na wyjście z jakiegoś nieprzewidywalnego zakrętu. I znowu, praca we dwójkę, zwłaszcza w krótkich formułach, bo ja jestem skłonny kupić to, co mówisz, zgodzić się, jeżeli mam dużo czasu, dużo godzin, cały dzień, 3/4-godzinny webinar – no żyjemy w takich czasach, ze te webinary święcą tryumfy – ale w krótkich formułach, takich konferencyjnych, 15/20 minut, wydaje mi się, że dużo więcej zyskam jeżeli dobrze te 15/20 minut sam przygotuję. Przemyślę co, w którym momencie chcę powiedzieć, zaakcentować, co zrobić? Bo w krótkiej formie nie widzę specjalnie przestrzeni i szans na takie wchodzenie sobie w zdania, na taką płynność, która może bardziej przeszkadzać niż pomagać.
[Ania] No wiesz co? Powiem Ci tak, że jeżeli chodzi o te krótkie formy to myślę, że mam podobnie. Rozważałabym wtedy czy solo, czy w duecie. Chociaż z drugiej strony, nawet ta krótka forma jest dobrą przestrzenią na to, żeby dwie osoby wniosły na scenę dwa różne punkty widzenia. Bo w momencie, kiedy jesteś na scenie solo jak najbardziej możesz to świetnie przygotować i zgodnie ze słowami Churchill’a poświęcić na to dużo czasu, w dodatku w taki kontrolowany sposób. Wiesz, no tutaj nie musisz do nikogo wydzwaniać, z nikim umawiać się na spotkania, bo jesteś sterem, żeglarzem i okrętem nie tylko na scenie, ale też tego etapu przygotowawczego. Jednocześnie, jak wchodzisz na scenę, to wnosisz na nią tylko i wyłącznie swoją historię. Tylko i wyłącznie swoje doświadczenie. My zwykliśmy mówić, że to co cechuje nasz duet w pracy szkoleniowej, ale też w wystąpieniach na różnych konferencjach, to jest wnoszenie męskiego i żeńskiego punktu widzenia. My też mamy inne ścieżki, jeżeli chodzi o rozwój naszych karier – szumnie mówiąc. Ty masz potężne doświadczenie biznesowe. Ja mam to doświadczenie związane z pracą psychologiczną na pierwszej linii frontu. No i teraz ten mariaż daje jakość, której ani ja solo, ani Ty solo nie wnieślibyśmy na scenę. Zatem to, że pracujemy w duecie daje naszej publiczności – no a ona w tych wystąpieniach, jak powiedziałam wcześniej, jakby nie było jest ważna – daje lepszą, wyższą jakość, pełniejszy obraz i wieloperspektywiczność. Solo tego Pan nie ma.
[Maciek] Dwa punkty widzenia są jak te dwie strony monety, od której zaczynałaś. Od tego spektakularnego rzutu. Może wypaść po Twojemu, może nie wypaść po Twojemu. Bo z jednej strony dwa punkty widzenia – OK, zgadzam się. A z drugiej strony, no wyobrażam sobie taką sytuację, albo powiem inaczej – znam ją z doświadczenia, gdzie jeden punkt widzenia jest bliższy odbiorcy. I w efekcie końcowym zwyczajnie go wkurza, zniechęca, irytuje, jeżeli dobrze mu się kogoś słucha, dobrze mu się z kimś jest w tym kontakcie, takim prelegent-słuchacz i nagle przyjmuje pałeczkę druga osoba, która ma właśnie inny punkt widzenia, inaczej artykułuje myśli, na inne rzeczy zwraca uwagę. I myślę sobie, że dla jednym to urozmaicenie może przykuwać uwagę, ale też wyobrażam sobie sporą grupę odbiorców, dla których może to być irytujące, że ktoś ich zabiera z tej wytartej ścieżki. Umysł lubi przebywać w stanie łatwości poznawczej. To jest tak, jakbyśmy wchodzili na wygodną ścieżkę, widzieli, że już mamy cel przed sobą, że możemy sobie tą drogą wygodnie wędrować, a nagle Cię ktoś, coś zepchnie na taką wąską ścieżkę w krzakach i teraz sobie radź przez chaszcze. Nie wiem, czy to jest taka dobra metoda.
[Ania] No a z drugiej strony – teraz zobacz – jedziesz na taką wycieczkę, gdzie wszystko jest tak po ścieżce, po ścieżce, tu kwiatek, tu kamyk, tu śpiewa ptaszek, tu motylek, tu chmury płyną po niebie… I dopóki nie masz tego „CAP” za wsiarz – że tak powiem – i w krzaki, no to jest potężne ryzyko, że Twoja publiczność gdzieś odpłynie. Że wysiądzie z tej podróży, do której ich zapraszasz. I zgadzam się z Tobą – podkreślam, wężykiem – zgadzam się z Tobą, że jeżeli drugi prelegent wchodzi tak na ostro i ślizgiem i wybija tego pierwszego w dodatku, w którym publiczność zdążyła się już związać, przykleić i ten punkt widzenia jest im bardzo bliski, bo to na dwoje babka wróżyła, jaki będzie efekt. Jednocześnie – wielokrotnie sam powtarzasz Maciek – że emocje są ważne. I ta zmienność emocjonalna, która ma miejsce wtedy, kiedy mamy dwóch prelegentów… Nawet, jak oni na scenie się pokłócą. Nawet, jak jeden z nich jest dla publiczność bardziej, a drugi dla publiczności jest mniej. To dzięki tej różnicy między nimi, no to jest tak, jak wiesz, z plusem i minusem. Ruch jakikolwiek masz wtedy, kiedy są różnice, kiedy są przeciwności. I to właśnie na nich duety sceniczne budują swoją moc. Co więcej, wśród publiczności też masz różnych ludzi. Trudno liczyć na homogenicznych słuchaczy. Oni mają różne preferencje. I dzięki temu, że jest dwoje na scenie, to można, jest większe prawdopodobieństwo zaspokojenia apetytów tych różnych głodów, które tam na tej scenie, na widowni się pojawiają.
[Maciek] To odniosę się jeszcze pozwól na początek do tej ścieżki, od której zaczęliśmy. Wygodnej. Ty ją tak trochę przeformułowałaś. Stworzyłaś z niej taki nudny trakt, w którym już tylko betonowe ściany po bokach, jak ekrany dźwiękowe na autostradzie. Z jednej strony szybko, do celu…
[Ania] Ależ w życiu. Las tu, las tam. Proszę Cię. Wiesz…
[Maciek] Znamy te techniki. No takie trochę deprecjonowanie mojej części wypowiedzi. Rozumiem, doceniam, akceptuję. No ale jednocześnie było takie przerysowanie, że jak już sam to musi być w sposób nudny. Po pierwsze, pracując solo mogę nauczyć się sam, jak robić, żeby CAP tą publiczność i na boczną ścieżkę. Bo przecież wystarczy zmienić tempo mówienia, intonację. I znowu: to ja decyduję kiedy. Mało tego, to ja decyduję np. w fazie przygotowań, ale też to ja obserwując ludzi mogę zauważyć, że to nie żre w takim tempie, jak ja bym chciał, żeby szło. Że nie ma tej chemii z publicznością, że gubię ich uwagę. I mogę jakiś taki manewr zastosować. Jeżeli są dwie osoby, które to obserwują, no to jedna może podjąć decyzję w momencie, który jest nieadekwatny dla drugiej. Jest znowu potencjalny punkt zagrożenia, że to nie pójdzie płynnie. A skoro jesteśmy w ogóle przy ścieżkach i przy skakaniu w bok, no to mamy jeszcze taki element pracy na scenie, jak wykorzystanie przestrzeni tej sceny. To czy ja po niej chodzę, to czy ja pójdę w lewo, czy ja pójdę w prawo, to całe kotwiczenie, że np. pozytywne rzeczy mojego wystąpienia będą z jednego punktu, negatywne z drugiego. To, co porządkuje dla ludzi, ułatwia im zapamiętywanie i rozumienie mojego wystąpienia, no jest możliwe do zrobienia jeżeli ja mogę sobie po tej scenie przejść. No a jeżeli do punktu, do którego ja mam iść ktoś stoi? To co? Ja mam stanąć przed nim? Zasłonić go sobą? No to też nie w porządku. Więc sama kontrola przestrzeni na scenie. Już nie mówię o tym, że możemy mieć jeden mikrofon. No ale nie będę przecież tutaj tak skrajnych argumentów wyciągał. Nadal pokazuję, że solo jest bezpieczniej. To jest chyba taki koronny argument, którego będę używał. Solo jest bezpieczniej.
[Ania] Bezpieczniej, to ja decyduję… No wszystko pięknie, ładnie. A decydujesz też solo, kiedy masz wpadki, kiedy zapominasz, kiedy Ci się rozwala sprzęt, kiedy raptem jest jakaś awaria? Też decydujesz?
[Maciek] No ale to co? W takim razie powiem, w żeby w duecie był np. człowiek rzutnik, tak? Że jak się zepsuje rzutnik, to on będzie rzutnikiem zapasowym?
[Ania] Będzie świecił za Ciebie oczami, wiesz? Dobry partner na scenie jest takim, który w momencie, kiedy Ty stoisz w snopie światła. Oświetleniowiec. Zapewne Roman. Bo u nas często Romany występują. Pan Roman wszystkie światła na Ciebie. I dzieje się tak, że Ty yyyy… Nie możesz głosu z siebie wydobyć. Zapomniałeś. Ja wiem, że to dla Ciebie to jest totalna abstrakcja, ale tak wiesz, hipopotamicznie… I wtedy Twój partner sceniczny albo partnerka, wchodzi cały na biało…
[Maciek] Dostaje ataku śmiechu i ma z Ciebie bekę.
[Ania] No to wiesz co? To Ty zmień tych partnerów scenicznych. Ja Cię bardzo proszę. Bo ja tutaj zaczynam powątpiewać w Twoje widzenie rzeczywistości. Teraz ja mówię, cicho. Będzie solo. Bycie we dwójkę na scenie daje to poczucie bezpieczeństwa, że jeżeli jednej ze stron coś się wydarzy to jest obok ten Anioł Stróż, który zainterweniuje. I może się to przydać wtedy, kiedy zapomnisz. Bo o tym mówiła anonimowa aktorka w 31. albo w 32. odcinku naszego podcastu. Rozmowa była podzielona na dwie części, więc nie pamiętam dokładnie gdzie, ale wspominała anonimowa aktorka…
[Maciek] Milena.
[Ania] Milena, tak. O tym, że… Widzisz, o! I to jest to. Widzisz, co zrobiłeś? To jest dokładnie dowód na to, o czym ja opowiadam. Że jak jesteś z tym drugim kimś to on Ci poda pomocną dłoń. Czasem na kiju, ale co tam? Ale poda! Ym… Że aktorzy, wtedy kiedy tak jak wszyscy ludzie występujący publicznie, doświadczają stresu i zapominają, to partner na scenie podprowadzi Cię słowami do Twojej kwestii. Tak, żeby Ci się klapka uruchomiła i żeby tą scenę można było dokończyć. Kiedy jesteś solo masz pod kontrolą pewne rzeczy bardziej, jednocześnie nie masz tej pomocnej dłoni, która jest niezastąpiona w wielu sytuacjach. A życie plecie się różnie. I wiem, że można dostać rozstroju żołądka, można odebrać słaby telefon przed wystąpieniem. No można cokolwiek. I jak jesteś sam, no to znowu, sorry Gregory – radź sobie. A gdy jesteś w duecie to wiesz, że masz tego drugiego kogoś. I oczywiście istotne jest, żeby to nie była osoba z przypadku. To nie jest tak, że idziesz ulicą i mówisz „Przepraszam bardzo, mam jutro wystąpienie. Pan wejdzie ze mną na scenie, bo mi jakoś tak… Mówili tam w podcaście, że solo to jest nie tak fajnie. To Pan ze mną pójdzie.”. No to nie tak. To jest wiesz, no tak, jak ze związkiem no. Nie wszystko zahula od razu, ale jednak razem lepiej. Też jest taki podcast. Pozdrawiamy przy okazji.
[Maciek] Podcast jak najbardziej pozdrawiamy Razem lepiej. Oczywiście, że tak. A ja będę kontynuował ten wątek tego porywania ludzi – Bogu ducha winnych swoją drogą – z ulicy i ich wciąganie ze sobą na scenę. Wysoce niehumanitarne zjawisko, mam wrażenie. Może kogoś narazić na potężny stres. No to idąc w tą stronę. Przygotowuję się do wystąpienia. Dostaję takie zlecenie, nie wiem… Konferencja branżowa. Mam na niej wystąpić. Ktoś przyszedł, powiedział. Zazwyczaj dość późno, bo takie rzeczy lubią spadać w ostatniej chwili. Mam sobie swój czas. Rozplanowuję sobie swój kalendarz. Siadam sobie do wystąpienia. Przygotowuję go np. z jakimś schematem storytellingowym. Potem to ozdabiam slajdami. Mogę skorzystać, nie wiem, z Pecha Kucha’ki. Wspominaliśmy kiedyś o tym schemacie, żeby nie być tym prelegentem, który jest więźniem slajdów, tylko żeby slajdy były wsparciem mojej wizualizacji. Mam w każdym razie spectrum narzędzi. Wybieram to, co mi pasuje do mojego ja, do mojego stylu bycia, do mojej osobowości, do mojej historii. Wiesz, nawet pracując z ludźmi, którzy przygotowują prezentację zawsze mówimy „Zacznij od siebie, znajdź swoje silne strony, do tego dopasuj.”. Robię to. Mogę to zaplanować. Mogę to przewidzieć, ile czasu mi to zajmie. Nie muszę się z nikim umawiać, żeby się zdzwonić, przegadać, przetestować, zrobić próbę. No bo przecież nie wejdę w duecie na scenę bez jakiejś próby generalnej, bez przegadania, bez słyszenia siebie nawzajem. Oszczędzam czas. Czas jest bardzo cenną walutą. Czas to pieniądz. A pieniądz 5 zł rzucone. Wypadł orzeł, przypominam. Orzeł to solo. Już moneta zdecydowała. To się wszystko składa w logiczną całość. Ja decyduję o tempie przygotować. Ja ponoszę za to odpowiedzialność, ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa. W pozytycz… W pozytywnym znaczeniu tego słowa. Dobra, no nie pracuję w duecie, ktoś mi nie poprawił mojego błędu językowego. To może być minus. Natomiast, jeśli chodzi o przygotowanie, ono jest prostsze, szybsze i mogę je zrobić tak, żeby uwypukliło moje wszystkie atuty i ukryło moje ewentualne niedociągnięcia, niedoskonałości, jak to dobrze zaplanuję. Nie muszę tego współdzielić. Nie muszę się martwić o to, że muszę jeszcze zamaskować czyjeś niedoskonałości, albo – żeby nie mówić tylko o negatywach – nie muszę kombinować, jak poprowadzić swoją część wystąpienia, żeby uwypuklić czyjeś atuty. Mogę pracować na swoich rzeczach, które znam najlepiej. Więc mogę się do tego dużo szybciej, dużo pewniej przygotować. I to myślę, że jest atut, z którym ciężko będzie polemizować. Bo czas przygotowania do wystąpienia solo jest zdecydowanie krótszy niż czas do wystąpienia w duecie.
[Ania] I robię teraz mądrą minę, bo powiem Ci Maćku, no argument koronny niczym ta korona u orła, który nie jest sam, bo jest w koronie, ale to już pominę. Czas na przygotowanie w duecie niewątpliwie jest dłuższy. Powiem więcej, czasami dobry duet to jest taki, który pracuje ze sobą latami, tworzy się przez całe życie. Jednocześnie, jak już znajdziemy tego drugiego kogoś i przestrzeń do tego, żeby występować razem, to te przygotowania są zdecydowanie krótsze. Dlatego, że wiemy na co możemy liczyć, kto z nas jaką energię wnosi, w czym się specjalizujemy. I to np. pięknie widać na spotkaniach sprzedażowych, gdzie jedzie dwóch ekspertów z tego samego tematu, ale znają się dobrze i opowiadają swojemu klientowi historie innego klienta, którego obsługiwali dzieląc się swoją wiedzą, doświadczeniem, budując wizerunek osobistych ekspertów, ale także wizerunek organizacji. I np. – to na jednym z ostatnich naszych szkoleń storytellingowych dla dużej firmy finansowej widzieliśmy – mówiąc o współpracy, jako koronnej wartości, którą dostarczają klientowi, oni tą współpracę opowiadając o tym wszystkim od razu pokazują. Więc jest takie dodatkowe wzmocnienie tego wszystkiego, o czym opowiadają. No a z drugiej strony możemy też będąc na scenie w duecie umówić się, że nasze wystąpienie jest rozmową. No i tego już nawet obcych ludzi nie trzeba uczyć. Wystarczy słuchać siebie z ciekawością, być uważnym na to, jak reaguje publiczność. No i tu bez względu na to czy solo, czy w duecie – wartą tą uważność mieć. I cyk! Oto się dzieje.
[Maciek] No to są dwa argumenty, które usłyszałem, które no mogę powiedzieć, że zachwiały w posadach moją pewność siebie. Wracając do nomenklatury bokserskiej, to były takie pierwsze liczenia. Mocne rzeczy. Spróbuję sparafrazować, żeby jasno brzmiało, co mnie tak zachwiało w posadach. Dobry duet tworzy się czasami całe życie. Czyli warto poświęcić całe życie, żeby na końcu skrócić trochę czas przygotowań. Bilans powiedziałbym wysoce korzystny. Druga rzecz, która się pojawiła w Twojej wypowiedzi, która no spowodowała drżenie moich dolnych kończyn, na których stoję. No i patrz. I zapomniałem teraz, kurczę… Hahahahahaha…
[Ania] Hahahaha… Nie ma za co.
[Maciek] Hahahahaha… A tak sprytnie uknute. Sobie to ułożyłem. I wyleciało mi ze łba. Hahaha, ojejciu. Yyyy…
[Ania] Nie no proszę, jesteś solo, szyj. No nie będę Ci przeszkadzać, wchodzić tutaj, wiesz.
[Maciek] Dziura w głowie. No i widzisz. I tak. Można zaśmiać się z siebie samego. Zbudować ludzką twarz. I wcale nie jest nam potrzebny ktoś w duecie, żebyśmy z tego…
[Ania] Ktoś się śmiał.
[Maciek] …z tego wyszli.
[Ania] No dobra…
[Maciek] Dobrze, to…
[Ania] No? Bo tak myślę, podsumujmy, skoro ta pustka się pojawiła.
[Maciek] Tak. To jest znak. Sygnał. Właśnie tak. Może to jest znak, sygnał. Dokładnie.
[Ania] Co Twoim zdaniem jest argumentem koronnym za tym, żeby jednak solo?
[Maciek] Czas przygotowania. Uważam, opieram się na swoim doświadczeniu, pracuję… Pracujemy zarówno solo, jak i w duecie. Wbrew wszystkiemu dużo szybciej przygotować się solo. Moim zdaniem oczywiście. Druga rzecz to jest… Ja teraz mówię ze swojej perspektywy. Z perspektywy kogoś, kto się śmieje, że z empatią mu nie po drodze. Ale to jest tylko taka maska, którą zwykłem zakładać, bo prawie 2-metrowy facet nie może mówić, że jest uczuciowy. Stereotypy na to nie pozwalają. Dla mnie praca w duecie wymaga ode mnie dużo więcej kontroli i opieki. Bo w moim rozumieniu praca w duecie to jest odpowiedzialność za jakość względem publiczności. Zawsze. Przede wszystkim. Bo Ci ludzie dają mi to, co jest dla nich najcenniejsze, czyli swój czas. Ale jest też bardzo duża dbałość o osobę, z którą występuję na scenie, żeby jej się noga nie powinęła. I teraz nie na zasadzie, że ja jestem ten gość, a to jest debiutant koło mnie i ja muszę pomagać, tylko na zasadzie, że – i to jest znowu z improwizacji – że dobra improwizacja, czyli dobra współpraca jest wtedy, kiedy robię wszystko, żeby osoba obok mnie błyszczała. Więc dla mnie jest więcej odpowiedzialności i cięższy gatunek jest, kiedy występuję w duecie. Żeby było jasne, ja to bardzo lubię. I prywatnie jest mi bliżej do tej reszki niż do tego orła. No ale tak moneta wypadła, więc tak się kłóciliśmy. Czyli krótszy czas przygotowań, mniej do ogarnięcia na scenie w momencie, kiedy pracuję solo, no i brawa na końcu są tylko dla mnie. Wiesz, też nie muszę się zastanawiać na koniec, jak już jest ten aplauz na stojąco, rzucają tymi kwiatami – i oby to były róże bez kolców – i nie muszę liczyć ile tych goździków i róż poleciało w moją stronę, a ile w stronę drugiej osoby, tylko to wszystko jest dla mnie. To tak sobie żartobliwie powiem, ale tak naprawdę chodzi mi o to, że no jest zjawisko rozmytej odpowiedzialności. I o ile mówimy o sukcesie to wiadomo, on ma wiele ojców. I to jest w ogóle jakaś patologiczna rodzina, gdzie tych ojców jest tysiące. Ale jeżeli mówimy o porażce to ona już ma bardziej klasyczną rodzinę – też niestety patologiczną – gdzie wszyscy odchodzą. I w momencie, kiedy idzie źle, a występujemy z kimś i nie mamy w sobie gotowości do przyjrzenia się swoim wpadkom, to możemy skupić się na błędach drugiej osoby. I po pierwsze nie wyciągniemy z tego wniosków rozwojowych dla siebie, a po drugie możemy tylko utwierdzić się w przekonaniu, że z kimś to nie ma sensu. Więc tu widzę jeszcze taki minut, takie zagrożenie.
[Ania] Yhy…
[Maciek] A solo biorę to do siebie, więc to tak… Bo zapytałaś mnie o plusy solo. Więc solo biorę to do siebie.
[Ania] No wiesz co? Myślę, że jak umiesz wziąć do siebie to i solo i w duecie potrafisz na sytuację spojrzeć w taki uczciwy sposób. Bo ja mam takie przekonanie, że w duecie taką kolejną rzeczą, która jest to to, że jesteśmy uważni nawzajem na siebie i możemy sobie tą informację zwrotną dać. I o tym, co zrobiliśmy dobrze i czego nam zabrakło w dawaniu publiczności, ale także w naszej współpracy, gdzie no solo jest dużo trudniej. Mam też takie przekonanie, że pomimo tego czasu przygotowań, o których mówiłeś, że jak jesteśmy we dwójkę to mamy chronione i przody i tyły. I jesteśmy… I partnerzy na scenie są dla siebie takim wzajemnym wsparciem. I ta, nie chcę powiedzieć, że odpowiedzialność jest mniejsza, ale dzieli się ta uwaga, którą potrzebujemy poświęcać, kierować w różne obszary, żeby to wystąpienie było jak najbardziej efektywne i zrealizowało cel. No i ja mam też takie wrażenie, że w duecie jest weselej niejednokrotnie.
[Maciek] Hahahaha, można tak, można się z siebie pośmiać. Z resztą z jakiegoś powodu większość, nie wiem, dużych gal czy programów. Ja niejednokrotnie wracam, jeśli chodzi o formę prowadzenia do starego, brytyjskiego Top Girls z trzema prowadzącymi. To przy dobrym zgraniu, przy takim fajnym połączeniu ludzi naprawdę daje duży potencjał. A myśl, z którą chciałbym zostawić Was Drodzy Słuchacze po tym odcinku to jest takie moje przemyślenie… Zaraz też Ciebie Aniu zapytam oczywiście, z jaką Ty myślą chciałabyś zostawić naszych odbiorców.
[Ania] Dziękuję.
[Maciek] Mnie się w tym momencie rysuje w głowie takie wspomnienie: ja od lat współpracuję z grupą SET w ramach Akademii Trenerów Biznesu, gdzie mam przyjemność czy taki… Zwrot szkoleniowy: mam przyjemność dla Państwa pracować… Przecież to jest praca w weekendy. Mam inne przyjemności w weekendy. Teraz oczywiście żartuję, ale tak już parafrazując… Pracuję z ludźmi, którzy rozpoczynają albo rozwijają swoją drogę trenersko i tam przychodzi moment wystąpień, no i jak to prawie w każdej szkole trenerskiej. I część tych wystąpień jest właśnie w duetach. Z różnych względów. Po pierwsze, żeby liznąć tej formy pracy. Po drugie kwestia czasu na zajęciach, itd. itd. I bardzo często wtedy słyszę głosy, że ludzie mówią, że nie lubią. Nie lubią i nie chcą oni. Albo wiem, że oni się nie nadają do pracy w duecie. I jak chwilę dłużej rozmawiamy to większość z nich nigdy tego nie robiła. Bo myślę, że to też jest takie przyzwyczajenie i taka droga trochę na skróty. Te argumenty, o których ja powiedziałem: łatwość przygotowania, odpowiedzialność za wszystko. Po prostu dla tych, który są skażeni genem perfekcjonizmu to ciężko jest oddać komuś kawałek odpowiedzialności za swój sukces. To, do czego chciałbym zachęcić tą myślą, którą chciałbym zostawić to żeby nie skreślać albo jednego, albo drugiego stylu bez przetestowania. Tylko test też nie polega na jednym wystąpieniu. Bo no tak, jak z chodzeniem – przy pierwszych krokach często się przewracamy. Ale myślę, że warto spróbować dwa czy trzy razy. Bo ja kiedyś byłem absolutnym solistą. A teraz zdecydowanie bardziej wolę z kimś. Widzę wady i zalety jednego i drugiego rozwiązania. I to, do czego zachęcam, żeby poeksperymentować. Nie iść takim wytartym nurtem, takim trybem przyzwyczajeń, tylko dać sobie szansę i sprawdzić, jak to będzie inaczej. Dla graczy zespołowych zrobić solo, dla solistów zagrać w zespole i zobaczyć, co to potrafi przynieść. To jest taka myśl, która mi przyświeca, z którą siadałem do tego odcinka, a że miała być awantura, no to była awantura.
[Ania] Mi jest bardzo blisko do tego, co powiedziałeś. Przychodzi mi jeszcze do głowy taka myśl, że są wystąpienia ze względu na swoją strukturę, czas trwania… Takie, które dużo lepiej wyjdą, dużo lepiej zrealizujemy solo. No bo jest np. krótki czas. I nie ma się co pchać we dwójkę, bo to może nawet słuchaczy wprowadzić w konsternację. Ale są też takie, gdzie to dwustronne spojrzenie i ta dynamika, która wynika z tego, że my ze sobą rozmawiamy, że przerzucamy sobie piłeczkę, czasami między sobą zażartujemy, że one są właśnie dzięki temu tak efektywne. I niewątpliwie są takie tematy, gdzie każdy z nas zrobiłby to bardzo dobrze, a we dwójkę robimy to super dobrze. I myślę, ze to jest… Ja idę w tą stronę. Też jestem absolutnie za testowaniem i szukaniem. Nawet nie swojego stylu, że wolę solo albo w duecie, tylko są tematy wystąpienia, w których jest mi lepiej tak, a są też takie, gdzie dobrze się bawię na scenie z tym drugim kimś nie depcząc sobie nawzajem po palcach. Bo we własne nogi na solo też się można zaplątać. Tu nic nie szkodzi na przeszkodzie.
[Maciek] Absolutnie. Czyli czas, format, temat. I wziąć te rzeczy pod uwagę i zdecydować czy w tym układzie lepiej solo czy lepiej w duecie i poeksperymentować.
[Ania] I partner sceniczny. On też nie jest bez znaczenia.
[Maciek] Tak, ta cytowana przez Ciebie metoda: złapać kogoś z ulicy i postawić na scenie – nie zawsze się zakończy sukcesem. Choć przy dużej umiejętności improwizacyjnej mogłaby przynieść niespodziewane korzyści. Ale to już jest takie eksperymentowanie przez trochę większe „E”, do czego też oczywiście namawiamy. Ale wszystko na miarę potrzeb i możliwości.
[Ania] A gdyby się okazało, że nasi Drodzy Słuchacze macie własne zdanie na ten temat, albo swoje własne historie, które pokazują, że lepiej solo albo w duecie, no to nasza skrzynka mailowa: podcast@Opowiedz.to jest do Waszej dyspozycji. Piszcie, piszcie, piszcie. My będziemy czytać, czytać, czytać. A potem się kłócić, kłócić, kłócić i gadać o tym. Jesteśmy do Waszej dyspozycji.
[Maciek] Tak jest. Bardzo dziękujemy za bycie naszymi sekundnikami podczas naszej dzisiejszej awantury. Zapraszamy tradycyjnie za 2 tygodnie w środę – myślę, że w bardziej pokojowej formule, ale kto wie, co wymyślimy w tak zwanym międzyczasie – na kolejny odcinek podcastu dla tych, którzy mówią do ludzi.
[Ania] Do usłyszenia.
[Maciek] Do usłyszenia.
Jak słuchać naszego podcastu:
Możesz nas słuchać praktycznie wszędzie. Siedząc przed komputerem, jak również będąc w ruchu, za pośrednictwem Twojego telefonu. Mówiąc krótko kiedy chcesz i tak jak lubisz.
Recenzuj nasz podcast
Kiedyś w sklepach na konopnym sznurku wisiał brulion, z którego okładki wielkimi literami krzyczał tytuł książka skarg i zażaleń.
Teraz mamy recenzje. Niekoniecznie tylko ze skargami. Jeśli masz jakieś przemyślenia, wnioski albo rekomendacje dla innych słuchaczy napisz nam recenzję. Będziemy wdzięczni i zmotywowani do dalszej pracy.