fbpx

#045 | [3 po 3] Wystąpienia publiczne w pytaniach i odpowiedziach

20 października 2021

Zamiłowanie do improwizacji. Zabieganie. Lubość do rozmawiania ze sobą i zaskakiwania siebie nawzajem.  Trzy rzeczy, które skłoniły nas do nagrania tego docinka. Oto inaugurujemy cykl: [3 po 3].

Zastanawiasz się, o co chodzi? Spieszymy z wyjaśnieniem. Założenie jest następujące: trzy pytania dla każdego. Trzy minuty na odpowiedź. Odcinek co trzy miesiące. Zaskakujemy siebie pytając o to, o co tylko chcemy. Odpowiedzi, wydobywają się z nas spontanicznie. Jednoczesnie dbamy, by dostarczyć Ci inspiracji w temacie, którego dotyczy nasz podcast. Niezmiennie pomagamy mówić do ludzi, o ludziach i po ludzku.

Z pierwszego odcinka z serii [3 po 3] dowiesz się od Ani czegoś na temat oddychania, wyciągania nauki z ciężkich i zapracowanych czasów i pewnej sceny filmowej, która w wystąpieniach publicznych może zainspirować. Maciek odpowie na pytanie dotyczące podróży w czasie i przestrzeni, opowiadania smutnych historii i tego, jak tworzy swoje opowieści inspirowane podróżami.

Zapraszamy do słuchania i komentowania.
Ania i Maciek

podcast@opowiedz.to

Posłuchaj

Obietnice z odcinka

Ku inspiracji:

Aplikacja do oddychania Prana Breath

Kilka słów od Ani: „Największa lekcja z zapracowanego czasu: Jeśli masz w sobie spokojną przystań, nawet po wzburzonym morzu płyniesz na pełnych żaglach…”

Odcinek do poczytania

[Maciek] Dzień dobry.

[Ania] Dzień dobry.

[Maciek] Anna Kędzierska.

[Ania] Maciek Cichocki.

[Maciek] Jak zwykle, choć nie jak zwykle. Zwłaszcza dla tych, którzy być może zechcą to obejrzeć. Więc od razu, na początek spieszymy z przeprosinami. Te koszmarne warunki wideo, które nam towarzyszą są wynikiem przepięknego malowania pokoju hotelowego, w którym właśnie jesteśmy.

[Ania] Bo jesteśmy w podróży. Zawodowej. Od jakiegoś czasu permanentnie.

[Maciek] Hehe, od trzech tygodni non-stop poza domem w trasie. Jutro mamy bardzo fajny projekt z cudownymi ludźmi. To myślę, że – przynajmniej mnie – napawa taką energią jeszcze, mimo tego zmęczenia. A tak naprawdę nie chcieliśmy zawieść siebie, Was… I nagrać w wyznaczonym czasie odcinek. No i o oznacza, że robimy go trochę z łapanki, ale robimy go razem, co dawno nie miało miejsca. Siedząc tuż koło siebie. Nawet bardzo tuż koło siebie, żeby się w jednym mikrofonie mieścić.

[Ania] Ja bym powiedziała, że to jest trzeci raz w ogóle w historii naszego podcastu, że robimy razem.

[Maciek] Trzeci raz, tak. Trzeci raz w historii. Więc nagrywamy na trochę innym sprzęcie, w trochę innych warunkach, więc może być trochę inaczej. I, yyy… Co w tym odcinku? Bo to przed dżinglem zwykliśmy mówić, żebyście wiedzieli czy warto nam poświęcić czas. Będzie 6 rzeczy. No i teraz po kolei wymieniam jakie. Pierwsza: nie mam pojęcia, druga: nie mam pojęcia, trzecia: nie mam pojęcia, czwarta, piąta, szósta – podobnie. Dlatego, że… Wymyśliliśmy sobie formułę, która brzmi: trzy po trzy. Na czym rzecz polega? Otóż: na karteczkach postit, na dowód – do kamery je właśnie pokazaliśmy… Ania zapisała 3 pytania do mnie. Ja na karteczkach postit napisałem 3 pytania do Ani. No i to jest pierwszy składnik tego 3.

[Ania] I żadne z nas… Znaczy ci piszący widzą, ale nawzajem nie znamy tych pytań.

[Maciek] Tak, dokładnie. Dodatkowo wyposażyliśmy się w takie jajeczko, które mierzy czas. I na tym jajeczku ustawimy 3 minuty. Czyli od momentu jak Ania zaraz wylosuje pierwsze pytanie, które ja dla niej napisałem…

[Ania] Że ja pierwsza?

[Maciek] No damy mają pierwszeństwo. To: przekręcimy timer na 3 minuty i Ania ma 3 minuty, żeby odpowiedzieć na to pytanie. Ani chwili mniej, ani chwili więcej.

[Ania] Że ja się na to zdecydowałam…

[Maciek] Haha… Więc totalna improwizacja. Oczywiście, zadbaliśmy o to, żeby te pytania, które są na kartkach w mniejszy lub większy sposób nawiązywały do tego czym się zajmujemy w naszym podcaście: Dla tych, którzy mówią do ludzi. No i to nas no i Was czeka. Bo mamy takie głosy, za które jesteśmy niezmiernie wdzięczni, że słucha nas trochę więcej osób niż najbliższa rodzina, która musi, no bo ich przymuszamy do tego. No i zaczynają do nas napływać bardzo przyjemne głosy o następny odcinek itd. I to motywuje. Dlatego mimo tego zarobienia, zmęczenia – wybaczcie niezbyt idealne doświetlenie i może trochę mały worek pod moim okiem, bo ja jeszcze walczę do tego z jakąś infekcją… No chcemy nagrać, żeby – tak jak wspomniałem – nie zawieść siebie i – mamy nadzieję – coś Wam dać. A przy okazji dobrze się pobawić, bo to chyba na to dzisiaj stawiamy.

[Ania] Hehehe.

[Maciek] Aniu, coś jeszcze przed dżinglem? Ty?

[Ania] Yyy, no bo powiedziałeś trzy po trzy. Są trzy minuty, trzy pytania. I takie trzy po trzy, raz na trzy miesiące się będzie pojawiać. Więc to nie, że tylko…

[Maciek] Że z cyklem ruszamy? Tak, tak.

[Ania] Tak, że nie tylko dzisiaj, ale raz na kwartał można się spodziewać takiej niespodzianki, która nas i Was zastanie, diabli wiedzą, gdzie.

[Maciek] Tak jest. No a teraz Przemek nas zapowie tak oficjalnie.

[Podcast dla tych, którzy mówią do ludzi. Zapraszają Anna Kędzierska i Maciek Cichocki. Opowiedz.to]

[Maciek] Mogę być pierwszy Aniu. Żeby nie, żeby Cię na wysokiego konia, głęboką wodę i jednocześnie bez koła ratunkowego rzucał.

[Ania] Ja powiem Ci tak: przygotowanie pytań dla Ciebie było dla mnie pieruńsko trudne. Mam nadzieję, że to była najtrudniejsza część tego zadania i że odpowiedzi przyjdą mi dużo łatwiej. Więc ja bym się chciała uspokoić.

[Maciek] Czyli losujesz z kupki? Dobrze, to teraz tak…

[Ania] Tak, z kupki.

[Maciek] Ja tu mam trzy żółte karteczki. Na każdej jest jedno pytanie. Oczywiście Ania czyta pytanie w nadziei, że mnie rozczyta. Następnie, jeśli autor nie wyraził się jasno, to dajemy sobie chwilę na doprecyzowanie, a potem przekręcamy jajeczko na 3 minuty. Kładę na stole, żebyś Aniu mogła sobie wybrać swoją kartkę. Dereżącą dłonią…

[Ania] Eee… Matko jedyna, ile tu jest napisane. Czy ja dam radę? „Wiem, że od jakiegoś czasu oddychasz…” Hehehehe… „…nie tylko dwoma życiodajnymi workami. Co to daje tym, którzy mówią? Od czego zacząć?”. Pytanie jest dla mnie jasne. Poproszę bez linii melodycznej.

[Maciek] No to jajeczko. To jeszcze może raz…

[Ania] Tak. Tak.

[Maciek] Tak, żeby… Ja tu będę nakręcał, a Ty jeszcze raz, płynnie to pytanie, żeby tak wiesz… Bo nie wiadomo, o co chodzi.

[Ania] Żeby było nie płynnie.

[Maciek] Nie, nie dlatego. Żeby wiesz, na czas gramy.

[Ania] „Wiem, że od jakiegoś czasu oddychasz. Nie tylko dwoma życiodajnymi workami. Co to daje tym, którzy mówią i od czego zacząć?”. To ja najpierw zacznę od tych życiodajnych worków. Prowadząc ostatnie szkolenie taka chciałam być cwana i przestać mówić płuca, płuca, przepona, przepona. No i wyszły z moich ust zamiast właśnie słowo „płuca” dwa życiodajne worki, co no zostało… Spotkało się ze sporą radością po stronie uczestników, co mnie wcale nie dziwi. Bo grupa była kreatywna. No i rzeczywiście tych dwóch worków życiodajnych używam od jakiegoś czasu bardzo świadomie. Nawet podlinkujemy pewną aplikację, z której można korzystać zupełnie bezpłatnie u tych, którzy mają telefony androidowe. Od czego zacząć? Od tego, żeby pamiętać, że wydychanie jest ważniejsze niż wdychanie powietrza. Że wydech jest tak samo ważny, albo może nawet ważniejszy niż wdech. Dlatego, że to, co obserwujemy u ludzi występujących publicznie to to, że oni zapominają o tym, że do mówienia i do w ogóle występowania ten wydech jest potrzebny. No i w stresie biorą coraz to głębsze wdechy. A w zasadzie coraz to płytsze. No i te życiodajne worki są tak przepełnione tym starym powietrzem, że te nowe powietrze wejść nie chce. Od czego zacząć? Od tego, żeby albo stanąć, albo usiąść. Stać na nogach rozstawionych mniej-więcej na szerokość bioder…

[Maciek] Ktoś tu kabel od mikrofonu położył, wiesz? W sumie sprzyjające warunki do ćwiczenia.

[Ania] Techniczne szaleństwo. Albo usiąść tak, na takich – że tak powiem – kościach w tyłku. Się dobrze oprzeć. Czyli tak zwanych…

[Maciek] Guzy kulszowe.

[Ania] Tak, guzach kulszowych.

[Maciek] To jest z rowerowego dopasowania siodełka kojarzę tą nomenklaturę.

[Ania] Tak jest, dokładnie. Patrzę jeszcze na czas. Następnie, bierzemy sobie ramionka tak do tyło, żeby tutaj otworzyć sobie klatkę piersiową. Można sobie dłonie grzbietami do góry położyć na udach. No i warto zrobić taki naturalny wdech i wydech. Zupełnie taki naturalny jak nam wychodzi. Zluzować też tutaj barki.

[Maciek] A, zluzować. Ja ustawiłem tak, jak bokser do walki.

[Ania] Zluzować, zluzować. Można sobie tez zamknąć oczy. Bo to zawsze dobrze robi. Wtedy łatwiej nam jest się skupić na swoim własnym ciałku. I wziąć sobie zupełnie naturalny wdech… Potem zupełnie naturalny… Wydech ustami. Tak, żebyśmy sobie poczuli to powietrze, które jest ciepłe i wilgotne i sobie z nas wychodzi. I taki świadomy wdech… I wydech… Z myśleniem dodatkowym o tym, że przy wydechu staramy się rozluźnić mięśnie. Czyli kontrolujemy, gdzie tak coś nam się napina, gdzie nam ramiona być może idą do góry…

[dźwięk dzwonka]

[Ania] Ah! No właśnie. I nie robimy tego na czas. Przynajmniej nie na taki z jajkiem. Bo to można dostać zawału. Bo człowiek taki rozmiękczony w tym wdechu i wydechu. A to mu jajko „DZYŃ!”.

[Maciek] Hahaha, czas na jajko na miękko, dlatego człowiek rozmiękczony.

[Ania] Więc tak: jajko na twardo. Dziesięć minut, przynajmniej tak sześć, siedem. I rzeczywiście to oddychanie robi dobrze. Takie zupełnie naturalne.

[Maciek] A trzy argumenty. Co mi to da jako osobie, która wychodzi do ludzi i mówi? Żyję z tego, że gadam do ludzi. Co mi to da, że zacznę kontrolować i ćwiczyć swój oddech? Na przykład przy pomocy aplikacji, którą podlinkujemy.

[Ania] Po pierwsze, pozwoli Ci to mieć świadomość swojego ciała rozumianą jako redukcja napięcia. No bo napięcie wiąże się z tremą.

[Maciek] Stresowo-napięciowo-tremowe.

[Ania] Dokładnie tak.

[Maciek] OK.

[Ania] Idąc dalej, będziesz mógł wziąć taki wdech i zrobić potem taki wydech, który pozwoli mówić spokojnie i swobodnie mocnym głosem.

[Maciek] To ma coś wspólnego na przykład z obniżaniem trochę tonu głosu, który znowu buduje nasze… Znaczy buduje u słuchacza przekonanie o naszym większym eksperctwie? Że niby niższy głos tak odbieramy?

[Ania] Jeżeli założymy, że… No, a tak jest. Nasze fałdy głosowe są takimi fałdkami, które się napinają w sytuacji stresu. Czyli zaczynami mówić głośniej, wolniej, szybciej i tak… Znaczy nie wolniej. Szybciej i tak wyższym tonem. No to wtedy każde rozluźnienie powoduje, że ten głos jest niższy. No ale to też jest tak, że jeżeli Ty jesteś spokojniejszy to Twój głos w naturalny sposób to odzwierciedla. Czyli sprawiasz wrażenie większego eksperta. Haha… Niż wtedy, kiedy mówisz wysokim tonem.

[Maciek] Nad tym pracujemy. To nie znaczy to, żeby udawać eksperta nie będąc, tylko chodzi o to, żeby nie zepsuć swojego eksperctwa tą otoczką, która powoduje, że jesteśmy odbierani inaczej.

[Ania] Yyy, no i możesz też mówić pewnym, mocnym głosem, bo masz wystarczająco dużo powietrza.

[Maciek] Dłużej też, nie? W sensie tak zawodowo dłużej.

[Ania] No to na pewno, tak. Są takie aktorskie ćwiczenia z liczeniami srok bez ogona, no ale to przy innej okazji i przy innym jajeczku.

[Maciek] Tak jest. Przestawiam jajeczko na Twoją stronę. Tylko przerzuciłaś tą kartę, którą czytałaś tutaj. Nie chciałbym na to samo pytanie, bo ja nie oddycham tymi workami. Dopiero się tego uczę.

[Ania] Ale oddychasz. No to losuj.

[Maciek] No dobra. To ja… Yyy. Blisko flaszki leży jakaś kartka. Ponieważ blisko flaszki, to mnie kusi.

[Ania] Nooo… Na głos czytaj. Że nie możesz rozczytać? Hehehe.

[Maciek] Bo pisanymi, no! To na to się nie umawialiśmy.

[Ania] Ja już zapomniałam, jak się pisze pisanymi, wiesz?

[Maciek] WOW. „Wyobraź sobie, że nie ma żadnych ograniczeń – ani czasu, ani przestrzeni. Czyjej opowieści chciałbyś wysłuchać i dlaczego?”.

[Ania] Yy, bo przepraszam bardzo za te…

[Maciek] Efekty dźwiękowe, taa…

[Ania] Ta, uwaga. Nastawiam jajeczko.

[Maciek] A to dobrze, wiesz? Bo to tak trochę teraz jakby taki tutaj był tyłtyłułułuł… To by tak Lemowsko poszli w przyszłość.

[Ania] Maciek. Raz, dwa, trzy. Czekaj. Czas start. Jajeczko. Czeka.

[Maciek] Kurczę, wiesz co? Na tym świecie jest – albo możemy nawet teraz poszaleć, skoro nie ma ograniczeń – w tych równoległych światach jest, myślę sobie, wiele osób, których jak mógłbym usiąść z nimi przy ognisku to bardzo, bardzo chciałbym posłuchać ich historii. Yyy… Na szybko przychodzą mi trzy.

[Ania] No trzy po trzy. To się ładnie wkomponowuje.

[Maciek] Aaa… Pierwsza to moja córka. Druga to mój syn. Wrzucę ich razem do jednego worka. No i dorzucę nabytych synów moich i zrobię taki jeden worek pt. dzieci.

[Ania] Yhyyy…

[Maciek] Chciałbym wysłuchać historii moich dzieci opowiadanych z perspektywy ich jako już dziadków. Czyli z taką świadomością, że mnie już nie ma, no bo biologii nie oszukasz. I nawet ktoś tak cudowny, wspaniały i niezniszczalny jak ja w końcu się znudzi tym życiem i pożegna się z tym łez padołem. No ale myślę sobie, że cudownie by było. I jeśli jest jakaś opatrzność czy jakaśkolwiek siła wyższa, której specjalnie tutaj nie wymieniam z dowolnie wielkiej pisanej litery, bo to myślę, że jest bardzo indywidualne. I ona pozwala nam patrzeć rzeczywiście na ten świat, na którym są nasze dzieci, które wyżerały nam z lodówki itd. itd. No i tak posłuchać sobie ich opowieści, jak oni – mam nadzieję, że z olbrzymią satysfakcją – podsumowują to, czego dokonali. I od razu powiem Ci, co najbardziej bym chciał tam usłyszeć. Oczywiście bym był otwarty na całą tą historię. Myślę, że nawet łącznie z dozą krytyki, która by się tam mogła pojawić pod adresem tego starego, który tam przytruwał czasami. Ale najbardziej chciałbym usłyszeć w tej historii takie ich przekonanie, że zrobili to, co chcieli i zrobili tak, jak chcieli. I mają świadomość, że oni to wyreżysyserowali.

[Ania] Yhy. Czyli, że są takimi właścicielami swojego życiu. I już mając te siwe włosy, siwe brody spoglądają na tą linię za sobą i mówią: „To było moje. To było tak, jak chciałam/chciałem.”.

[Maciek] To jest pierwszy worek.

[Ania] Yhy.

[Maciek] Drugi worek jest bardzo podobny. To jest ten…

[dźwięk dzwonka]

[Maciek] Ja sam, z taką samą historią. Chciałbym kiedyś siebie wysłuchać zadowolonego z życia pod koniec.

[Ania] Czyli będzie autobiografia? Dobrze, dobrze.

[Maciek] Tak. Ja tylko dorzucę trzecie…

[Ania] No, no, no? Tak, tak, tak.

[Maciek] I ja bym chciał… Mam takie marzenie z dzieciństwa: usiąść kiedyś przy piwku ze Spidermanem. Żeby on zdradził mi swoje sekrety i powiedział mi jak to jest, bo ja go bardzo, najbardziej ze wszystkich superbohaterów. Tak wiesz… Może bym tam się mógł pochwalić, że mam takiego kumpla. No, to takie trzecie.

[Ania] Cudnie. OK. Dzieci, Ty sam i Spiderman. A z jaką myślą chciałbyś tych historii… Słuchania tych historii skończyć. Po co byś chciał ich słuchać?

[Maciek] Te dwie pierwsze to tak na poważnie odpowiedziałem. Zwłaszcza ta pierwsza, ta pierwsza, najpierwszejsza, z jednym celem – słuchania.

[Ania] Yhy.

[Maciek] Oczywiście. No chciałbym tam nakarmić jakieś swoje ego i usłyszeć, że coś ja dobrze… No nie będę tutaj kłamał, że tak zupełnie nie. Ale chciałbym usłyszeć tak dla czystego słuchania, bo myślę sobie, że im jestem starszy, tym jestem bardziej łakomy na autentyzm, na poczucie sprawstwa i na takie moje zaspokojenie ciekawości, jak ten świat będzie wyglądał. A oni by już wiesz, opowiadali z perspektywy tego jak ta technologia, jak to wszystko. To takie… Tak mi się teraz skojarzyło jakby w ogóle Lem tworzył świat, którego myśmy się nie spodziewali, że one się wydarzą. I to jakieś takie, w tą stronę pobiegły moje myśli po tym pytaniu, które zawarte były na żółtej kartce.

[Ania] No ja jestem nakarmiona w odpowiedziach.

[Maciek] Zapraszam Cię. Zostały dwie żółte kartki do wybo… Poczekaj, przechwycę jajeczko tylko, bo je trzeba tak poza zakręt zakręcić.

[Ania] Hahaha. „Twoja ukochana scena filmowa. Tak byś chciała umieć, oczywiście w kontekście wystąpień.”. Maciek wiesz, a to jest… Dobra, to zanim ja o scenach filmowych to ja się potrzebuję do czegoś przyznać. Ty to wiesz, że ja się tu publicznie przyznam, prosto do mikrofonu i do kamery: ja bardzo lubię oglądać filmy, ale ja ich zupełnie nie pamiętam. Ja je przeżywam w trakcie, a potem scen no ni cholery. I nawet jak jest tak, że towarzysko rozmawiamy o jakichś filmach, to ja zadaję jedno pytanie skierowane do mojego męża: „Kochanie, czy ja to widziałam?”. Więc teraz wiesz, telefon do przyjaciela, czyli do mojego męża i szukanie odpowiedzi na pytanie: „Kochanie, jaka scena…”. Bo jak scena to mi przyszła do głowy jedna. Taka z Demi Moore na rurce. Ale to do wystąpień… I nawet nie pamiętam jaki to był film. Striptiz?

[Maciek] Striptiz.

[Ania] Striptiz. O!
O! I to jest scena, którą absolutnie lubię, bo ona ma dla mnie coś… A to może to się da z tego coś zrobić odnośnie wystąpień publicznych.

[Maciek] Heh, szalej. Pobudziłaś […] myśli teraz.

[Ania] Wiesz, ona wchodzi na tą scenę z konkretnym celem. Pokazuje wszystko… No może nie wszystko, ale pokazuje dużo dobrego, co może zrobić, żeby ten cel zrealizować. Ma odwagę.

[Maciek] To na pewno.

[Ania] No i co więcej? Osiąga swój…

[Maciek] Ma też charyzmę.

[Ania] Ma tez charyzmę. I osiąga swój cel. Więc gdybym mogła mieć właśnie tak jak ona, niekoniecznie w takich wygibasach, bo siebie w tej roli nie widzę, ale wychodząc mam charyzmę, odwagę, gotowość do wyjęcia tego, co mam najlepsze ze swojego repertuaru. I wchodzę z konkretnym celem i ze zrealizowanym schodzę. No to scena striptizu w Striptizie Demi Moore. I jeszcze teraz powinnam trzy minuty… Wnioskowałabym oczywiście też za taką umiejętnością doboru stroju do sytuacji, no bo to też…

[Maciek] Ona była biznesowo ubrana jak pamiętam. Tam biała koszula strzelała na boki na początku tej sceny.

[Ania] A reszty sceny nie pamiętam. I co ja teraz mam przez te… Yyy. A jajka na miękko… Ja lubię, tak jak jadłam jajka to takie bardzo krótko gotowane do szklanki, więc myślę, że moje trzy minuty już minęły.

[Maciek] No przegadaliśmy przy poprzednich, więc myślę, że słuchacze, widzowie Ci wybaczą.

[Ania] Tak, ale powiem Ci, że to było strasznie trudne pytanie, bo aż nawet pomięłam kartkę i…

[Maciek] I znowu podrzucasz do tej kupki, co ja mam losować.

[Ania] Nie, odkładam. Już odłożyłam. A ciekawa jestem czy Wy macie jakieś takie swoje sceny właśnie, które są dla Was takie symboliczne, Nasi Drodzy Słuchacze i Widzowie, które chcieli byście w wystąpieniach publicznych wykorzystać?

[Maciek] Bez jajeczka nawet.

[Ania] Bez jajeczka, tak.

[Maciek] To zapraszamy w razie czego. Jak tak to podzielcie się tym. Tym bardziej, że może widzieliście coś, co my chętnie zobaczymy, żeby się douczać. No, zawsze warto.

[Ania] Do mnie drukowanymi literami i dwa razy poproszę, bo po pierwszym to ja nie jestem w stanie…

[Maciek] Znaczy tytuły do mnie. Ja o resztę zadbam. Dobrze, znowu wziąłem ta bliżej butelki. Nie wiem, co to o mnie świadczy. Znowu jest pisanymi.

[Ania] No bo ja na wszystkich pisanymi.

[Maciek] O w mordę.

[Ania] Już nie pamiętam, jakie były pytania. Ale tak z serca pisałam je.

[Maciek] Gotowa jesteś tam z jajeczkiem?

[Ania] Tak, tak.

[Maciek] A no to… Nie no, ja… Ja się chętnie zastanowię, bo dziś mam taką kabaretową konwencję tego odcinka w głowie. Ale widzę, że tutaj poszliśmy tak…

[Ania] Słuchaj, jaja to można sobie ze wszystkiego zrobić. No. To co? Czytasz?

[Maciek] No tak, tak, tak, tak.

[Ania] To czytaj, a ja nastawię trzy minuty jak skończysz czytać.

[Maciek] „Kiedy warto opowiadać smutne historie?”.

[Ania] O cholera. Faktycznie, no. To trudne pytanie. Dobra, trzy minuty.

[Maciek] Kurczę. Trafiony w miętkie. Eee… Ja pójdę Aniu tropem, o którym Ty bardzo często mówisz. Więc pozwól, że ściągnę z autorki pytania. Bo bardzo mi w głowie utkwił Twój model i Twoje podejście do opowiadania o emocjach, które gdzieś z tyłu mają zaszyte taką informację, że każda emocja jest potrzebna nam w życiu. I bardzo dużo sobie złego zrobiliśmy albo nam zrobiono, tak kulturowo, społecznie, blokując nam pewne emocje. No i smutek jest jedną z takich emocji. A ten smutek jest potrzebny do tego, żebyśmy mieli refleksję i żebyśmy w tej refleksji się zastanowili. I przychodzą mi do głowy tak jakby dwie… Znowu dwa tory tej odpowiedzi. Pierwsza rzecz – czasami sobie warto opowiedzieć smutną historię. W opozycji do świata, który wymaga od nas, żebyśmy szczerzyli ryja do wszystkiego i do wszystkich, nawet jak mam zupełnie inny nastrój.

[Ania] I to cały czas, tak.

[Maciek] I to szczerzenie wywołuje takie niezdrowe skurcze na twarzy. I chyba nawet, o ile się mówi, że zmarszczki ze śmiechu są ładne, to podejrzewam, że te ze śmiechu udawanego są tak piękne jak botoksowe usta w tym naturalności.

[Ania] Zmarszczki z tego naturalnego śmiechu są przy oczach, a te ze sztucznego śmiechu myślę, że są przy ustach, nie?

[Maciek] Tak. Więc myślę sobie, że czasami sobie warto opowiedzieć smutną historię, ale nie po to, żeby się w niej nurzać, taplać i okładać tym smutkiem, tylko… Jeżeli przyjmiemy, że smutek pozwala nam na refleksję i na wyciąganie wniosków, no to jeżeli odetniemy sobie ten zasób takiego zawieszenia się, takiej refleksji, takiego trochę popadnięcia w tą melancholię jesienną – pora roku zaczyna nam sprzyjać – no to myślę, że będziemy wiecznie powtarzali te same schematy, działania. Jak w tej mojej opowieści o kremie Nivea. Się dziwisz, a na końcu jest krem Nivea. Więc smutna historia opowiedziana sobie może być taką refleksją do tego, żeby zrobić coś inaczej.

[Ania] Yhy.

[Maciek] Kiedy warto opowiadać smutne historie innym? Ja bym powiedział w ten sposób, że warto opowiadać smutne fragmenty historii. Niekoniecznie być może zostawiać kogoś ze smutkiem. Bo ktoś może nie być gotowy. No jak ja sam sobie to robię no to podejmuję decyzję, odpowiadam sam za siebie.

[Ania] No i masz też pełną kontrolę nad tymi emocjami, w jakie się wprowadzasz.

[Maciek] Tak, tak, tak, tak. Powiedzmy tak… Ze sceny już tak wchodząc tam na ten wątek zawodowy, którym się zajmujemy – czasami to jest konieczne, nie wyobrażam sobie inaczej. Ale myślę, że części warto o tym pamiętać, że dobrze jest zawrzeć fragment smutnej historii w jakiejś historii…

[dźwięk dzwonka]

[Maciek] …Bo zanim wyrwie nas jakiś dźwięk z tego, że to jest koniec, to ta huśtawka emocjonalna zwiększy szansę zapamiętania. No i są trzy główne powody istnienia historii: nauczyć, wezwać do działania i emocjonalne katharsis. A emocjonalne katharsis świetnie wzywa do działania. Czyli też uczy – można by zaryzykować stwierdzenie, że jest nadrzędne.

[Ania] Yhy. Dla siebie smutna historia, żeby była refleksja. Dla kogoś – smutna historia, ale też z przeciwwagą innej emocji, żeby rozhuśtać…

[Maciek] Nie uciekać też od smutnych emocji w historiach, choć kulturowo brniemy w stronę permanentnego szczerzenia się i sukcesu. Teraz ja usunę kartkę, bo się wala. Ostatnia, także możesz wylosować: tą albo tą.

[Ania] To ja tą.

[Maciek] O! Tego nie przewidziałem.

[Ania] „Ostatnio jesteśmy jakby zarobieni…” Za-robieni – tak. „…czego, jednego się w tym czasie nauczyłaś?”. W trakcie tego zarobienia?

[Maciek] Tak. Datuję to na jakieś tam półtora… No, wiadomo no, od 1 września, nie? Jak ruszyła galopada w naszym zawodzie. Jajeczko gotowe.

[Ania] I to jeszcze w kontekście wystąpień publicznych. Ty chcesz, żebym ja to powiedziała?

[Maciek] Wiesz co? Nie miałem takiego pomysłu, ale skoro tak to zawęziłaś to ja pójdę tym tropem.

[Ania] Nie, nie, nie, nie, nie chcę.

[Maciek] Nie no, zawodowo no. Dajmy coś tutaj konkretnie.

[Ania] Zaraz. Ale wiesz co? Bo ten. A czas na zastanowienie? Poczekaj. Wiesz co? Nie wiem czy się nauczyłam, ale na pewno się upewniłam, że w naszej drużynie siła. I to w drużynie myślę: ja-Ty. W drużynie myślę: my-Kasia, która nas wspiera tutaj na backstageu i dzięki niej wiadomo, co się u nas dzieje, bo ona…

[Maciek] Tak. I ja tylko dopowiem. I tego się nie wytnie. Kasiu – bez Ciebie byśmy utonęli. Wielkie dzięki, że jesteś.

[Ania] Tak. Więc na pewno to. Nauczyłam się też, że nie wszystko muszę/musimy same. Same człowieki. I to jest taki moment mojego dorastania biznesowego. Nauczyłam się też…hehe, że jak człowiek jest w złej formie fizycznej – bo takowa mnie dopadła któregoś pięknego dnia, kiedy prowadziliśmy szkolenie online – i że 8 h wtedy przed kamerą i przed mikrofonem, to jest totalna miazga. I że wystarczy nawet 3 minuty, żeby położyć głowę na stole, złapać oddech, a potem wstać i być znowu całym na biało. I to jest dla mnie taka nauka na mój własny temat, że jak jest rzecz do zrobienia, no to jest rzecz do zrobienia i nie ma, że tam w brzuchu bulgocze, że tak powiem nie wchodząc w szczegóły. Nie wiem czego jeszcze. Że mam problemy z wyhamowaniem i z odpoczywaniem. I że potrzebuję korzystać z oddychania i z moich dwóch życiodajnych worków zdecydowanie częściej.

[Maciek] Co swoją drogą polecamy wszyscy, wszystkim, którzy tak jak my w tej chwili gonią swój ogon ze względu na to, że mają gorący okres. No jak nie zadbamy o siebie to… To mówię ja – chory, przepracowany. Hehehe. Jaki paradoks. W ramach tego, że dobrze się doradza innym.

[Ania] Hahaha. Yyy… No wiesz co? I chyba też to, że złapałam taką niespójność, bo ja bardzo często ludziom mówię właśnie, że to odpoczywanie jest ważne, że człowiek jak wychodzi na scenę to jest przede wszystkim głównym aktorem na tej scenie. Jest nośnikiem informacji i może mieć świetną prezentację, ale jak sam jest… Na oparach jedzie, no to funduje sobie bardzo niebezpieczne sytuacje. No i pewnie gdyby nie to, że pracujemy w duecie, to nie wiem, może dzisiaj jakaś, wiesz, mowa pogrzebowa by się tutaj odbywała. A tak to możemy się spotkać. Trzy po trzy…

[Maciek] Czasami warto opowiadać smutne historie.

[Ania] Hyhyhyhy. Tak sobie pogadać. No to chyba to. Potrzebowałabym się zasmucić dłużej, wiesz? Tak refleksyjnie, żeby odpowiedzieć na to pytanie, więc umówmy się tak, że ja się zatrzymam i dopiszę kilka słów w odpowiedzi na to pytanie. A może coś zmaluję nawet.

[dźwięk dzwonka]

[Ania] Zobaczę. Jajko.

[Maciek] Ale patrz. I widzisz? Im dalej w las, tym nauczyłaś się mieścić w trzech minutach. No też można w ten sposób to okiełznać.

[Ania] Losuj, żeby przykryć tutaj…

[Maciek] Ogarnij jajko.

[Ania] Żenującą odpowiedź moją.

[Maciek] Dlaczego? Dlaczego, dlaczego? Ja na trzy-cztery będę otwierał kartkę.

[Ania] Dobra, no. To ja ten?

[Maciek] O, chyba jest mało napisane.

[Ania] Mało. Jestem tak zmęczona, że nie pamiętam, co Ci napisałam. Wyobrażasz to sobie?

[Maciek] „Jak powstają Twoje opowieści z podróży?”.

[Ania] Potrzebujesz uzupełnienia?

[Maciek] Yyy… Dwa słowa?

[Ania] Tak. Wiesz co?

[Maciek] Gramy na czas, to się będę zastanawiał.

[Ania] Aaaa… Dobra, czyli nie puszczać Ci tych trzech minut? To poczekaj, ustawię Ci 4 i Ci powiem. Ja często jak słucham Twoich różnych wystąpień w różnych okolicznościach przyrody, kiedy to mam szansę być Twoim supportem, sekretarką, co bardzo lubię – i organizować Twoje wystąpienia na dużych scenach – to Ty często posługujesz się podróżami jako taką metaforą sytuacji biznesowych. I to, co mnie ciekawi, to czy to jest tak, że Ty tak wiesz – siadasz na ten rower, jedziesz przez ten las, widzisz zające i myślisz sobie: „O, no to na tej podstawie opowiem historię, która się przyda do pokazania ludziom, w jaki sposób wybierać swój styl bycia liderem”. Czy też to jest zupełnie inaczej? Bo masz taką bajkarską. Masz taką historię z Jaśkiem Melą. No kilka różnych innych takich wiesz. I teraz gdzie następuje ten klik? Trzy minuty.

[Maciek] Trzy minuty? Eee… Ja bym powiedział. Mogie?

[Ania] Tak, trzy minuty. Prosz.

[Maciek] To nie jest tak, że to powstaje na siłę, ale… To pytanie, które teraz zadałaś – jakoś nigdy o tym wcześniej nie myślałem – jest chyba najlepszym dowodem na to, że taką największą siłą historii i takiego autentyzmu i takiego przekonania do tego, co mówimy, to jest czerpanie z tego, co nas kręci. No ja to lubię. Więc…

[Ania] I historie i podróże.

[Maciek] I historie i podróże. I jak jestem gdzieś. W jakiejś podróży mniejszej, większej. Ostatnimi czasy mniejszej, no bo świat trochę był zamknięty. Może te większe wrócą. To moja głowa działa w innym rytmie. No to jest jakbym był pod permanentnym prysznicem, nie? Gdzie przychodzą pomysły dlatego, że inne bodźce są obcięte, no bo kabina izoluje różne dziwne zapędy i zostajemy po prostu z wodą cieknącą na łeb. No i bardzo często ludzie mówią, że wtedy wpadają pomysły. Więc tak się mówi np. o kolarstwie ultra, które –  no szumnie nazwijmy to – uprawiam. Że no w pewnym momencie albo wpadniesz w taką pułapkę, że zaczniesz myśleć o tym, że lewa noga trochę bardzo boli, że jeszcze do przejechania dzisiaj do założonego celu 60km, a już 160 w nogach. Że tak jak tam dojadę to teraz muszę szybko tak: tą koszulkę sobie przepiorę – jest szansa, że ona przepchnie, no bo trochę no ten. Tutaj jeszcze zjem to. No czasu jest jeszcze… Jakieś rozciąganko i spanie. I to powoduje, że zmęczenie rośnie. Więc jedną z najlepszych metod – przynajmniej dla mnie działających, ale też rozmawiałem z wieloma osobami – to jest ten moment, kiedy często się mówi, że się łapie takie flow. Nogi chodzą w swoim rytmie, a głowa sobie gdzieś hasa po tych łąkach, co one tam są. I ona tworzy przedziwne połączenia, które w takim codziennym ferworze walki są niedostrzegane. Więc ten zając przebiegający nie jest momentalnie metaforą kierownika Heńka, który… Ale po czasie jednocześnie bardzo często się tak staje. Więc ja bym powiedział, że w trakcie wypraw udaje mi się przełączyć na tryb chłonięcia świata, który mnie otacza.

[Ania] OK. Czyli kolekcjonujesz…

[Maciek] Tak. To jest po prostu takie… To nie jest obrabianie. To jest chłonięcie całym sobą, wszystkimi zmysłami. Na wyprawie syberyjskiej, która trwała trzy tygodnie miałem taki pomysł, że wieczorami przy ognisku siadałem i zaczynałem sobie coś zapisywać, żeby nie zapomnieć, ale starczyło mi cierpliwości na pierwszy tydzień. Jak zaczynałem to zapisywać to już nie było takie. Więc w moim przypadku jest tak, że…

[dźwięk dzwonka]

[Maciek] …potrzebuję czasu na chłonięcie. A potem, jak ten magazyn jest zapełniony to różne sytuacje podsuwają: „A, to jest jak…”. I jakbym miał to spuentować, to jeżeli chcemy pracować historiami to potrzebujemy ładować nasz magazyn. Dla mnie to są podróże. Dla mnie to jest czas, kiedy moja głowa biegnie własnym rytmem. Ale nie oczekujmy od siebie, że wystrzelimy z siebie tysiąc historii cudownych. Bo tak to wygląda jak ktoś wchodzi na scenę. O, wszedł i opowiedział. Nie. On wcześniej zbierał, kolekcjonował, a potem to łączył. No nie ma plonów bez zasiewania. I to jest dokładnie to. A moim zasiewaniem są właśnie te bycia w jakiejś aktywności fizycznej w terenie, kiedy głowa ma szansę pohasać i pokolekcjonować różne rzeczy.

[Ania] I to jest bardzo dobry moment na postawienie kropki. I to mówię bardzo egoistycznie. Dlatego, że właśnie podsunąłeś mi pomysł na jedno z trzech pytań, które zadam Ci za trzy miesiące w trzy po trzy.

[Maciek] Dobrze, skoro… Jeśli formuła się przyjmie. Dajcie znać, słuchajcie, czy takie spontaniczne, raz na jakiś czas, przepytywanki mogą być.

[Ania] A jeśli macie pytania, które chcecie, żeby tutaj wybrzmiały no to myślę, że też…

[Maciek] No może być trzy po trzy z udziałem publiczności. To jak najbardziej w jakiejś innej formie.

[Ania] Dokładnie. A dzisiaj dziękujemy. Lecimy dalej, bo jutro przed nami dzień pracy. Jeszcze ostatnie szlify. No i się wyspać.

[Maciek] A zmrok za oknem zapadł w tak zwanym międzyczasie, najważniejszym z czasów.

[Ania] Tak jest. I się wyspać, pooddychać, żeby jutro z pełną gotowością i humorem ruszyć do działania.

[Maciek] Tak jest. Dzięki wielkie. Do usłyszenia za dwa tygodnie. W środę, no bo, żeby nie wiem, co się działo i żebyśmy nie wiem, gdzie będziemy, to będziemy.

[Ania] Będziemy.

[Maciek] To do usłyszenia.

[dżingiel]

[Maciek] Przeżyłaś?

[Ania] A to nie było łatwe, wiesz? Naprawdę. I powiem Ci, że nie wiem, co było dla mnie trudniejsze. Czy ułożenie takich pytań, które będą wnosić?

[Maciek] Czy wynosić.

[Ania] No. Czy wynosić.

[Maciek] Hehehe.

[Ania] Naprawdę. Ale no, ja myślę, że to jest wartościowy materiał.

[Maciek] No zobaczymy no. Na pewno kusząca jest improwizacja, więc bawmy się. A, o, poczekaj, to się jeszcze nagrywało.

[Ania] Ohohohoho.

[Maciek] To tak przez przypadek. To jeszcze raz. Do zobaczenia, do usłyszenia. Naciskam stop.

[Ania] Pa.

Pokaż więcej

Jak słuchać naszego podcastu:

Możesz nas słuchać praktycznie wszędzie. Siedząc przed komputerem, jak również będąc w ruchu, za pośrednictwem Twojego telefonu. Mówiąc krótko kiedy chcesz i tak jak lubisz.

Recenzuj nasz podcast

Kiedyś w sklepach na konopnym sznurku wisiał brulion, z którego okładki wielkimi literami krzyczał tytuł książka skarg i zażaleń.
Teraz mamy recenzje. Niekoniecznie tylko ze skargami. Jeśli masz jakieś przemyślenia, wnioski albo rekomendacje dla innych słuchaczy napisz nam recenzję. Będziemy wdzięczni i zmotywowani do dalszej pracy.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *